Jeżeli ktokolwiek jeszcze tutaj jest...
Ostatni post na jakimkolwiek blogu opublikowałam chyba półtora roku temu, może były to nawet dwa lata. Muszę wyznać, że był to bardzo ciężki dla mnie czas, ponieważ zmagałam się wtedy z wieloma problemami, niektóre z nich nadal mi towarzyszą.
Ale wracam...
Postanowiłam na początek powrócić do czegoś znajomego, padło na Świat bez Tolerancji, jednak na razie nie zamierzam go kontynuować, a napisać inną wersję.
Pozostawiam Wam fragment, napisany na szybko, wiem, mój styl się pogorszył, będę musiała włożyć dużo pracy w pisanie, by powrócić na poziom z opowiadania Świat Przeciwko Nam, ale wierzę, że mi się uda.
Dziękuję, jeżeli ktokolwiek tutaj się jeszcze pojawił.
Lato 2013, San Diego, stan California
Nie wiem, kiedy to się
zaczęło. Nie pamiętam, jak do tego doszło. Przed oczami mam
ciemność, czuję igły wbijane w mózg, które
rozdzierają go na drobne strzępy, z oddali dochodząc do mnie
głosy, lecz już nie jestem pewna, czy są prawdziwe, czy tylko mój
zniszczony umysł je wymyślił. Coś obślizgłego pełza wzdłuż
mojego ciała, mam odruchy wymiotne, dociera do szyi i oplata ją
odbierając mi dostęp do tlenu. Szarpię się i wrzeszczę, błagając
by ktoś mi pomógł. Niech ktoś uciszy ten głos! To trzyma
mnie za ręce i nie pozwala uciec. Sądzę, że przemawia do mnie sam
diabeł. Do moich nozdrzy dociera swąd palonego mięsa, w tym samym
momencie czuję potworny ból, jakby ktoś przykładał ogień
do mego ciała.
Zostanę spalona! Choć
staram się wydostać, tracę siły, z gardła wydobywa się tylko
charczenie, duszę się. Ciecz spływa po mnie i jestem pewna, że to
krew. Tak bardzo się boję.
Zaczynam odpływać,
umieram, słysząc szepty samego diabła.
----------
Wybaczcie
Wasza Mroczna