piątek, 23 stycznia 2015

URODZINY & PROLOG

Miałam tu być już dawno, lecz pewne sprawy nie pozwalały mi na to, żeby do Was wrócić i nie jestem pewna, czy pozwolą mi zostać na dłużej. Niestety nie mogę się z Wami nimi podzielić, nie jestem w stanie, mam nadzieję, że to uszanujecie, ostatnie miesiące były dla mnie naprawdę trudne, a kolejne nie zapowiadają się lepiej, chociaż na to wpływa już inny powód.
Ale nie chcąc Was zanudzać moim życiem prywatnym,przychodzę do Was z radosną nowiną, sama w nią uwierzyć nie potrafię, 28 stycznia wybije rok, kiedy to opublikowałam pierwszy rozdział na tym blogu. Doskonale zdaję sobie sprawę, że był kiepski, a ja sama bardzo rozwinęłam się w tym czasie, pragnę nadal się rozwijać i stawać coraz lepsza. Mam nadzieję, że ten rok będzie lepszy i dla Was, i dla mnie, a jednocześnie dla wszystkich moich opowiadań, które zamierzałam pisać, a nie mogę kontynuować.
Dodatkowo dzisiaj mam niespodziankę w postaci krótkiego prologu. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Do napisania.
-------------------------------------------------------
Jak najciszej proszę mów, ja wiem już wszystko
Porozumienie bez słów, mnie wystarczy bliskość*

Na ciemnym, bezchmurnym niebie księżyc wyraźnie odznaczał się swoim srebrnym blaskiem, a towarzyszące mu gwiazdy były praktycznie niewidoczne przez oświetlone miasto. Na ulicy zapanowała cisza, przerywana od czasu do czasu miauczeniem kota lub szczęknięciem psa. Kilka lam oświetlało okolice i rzucało cienie na pogrążone w mroku domu, których mieszkańcy najprawdopodobniej spali lub w ogóle się tam nie znajdowali. We wszystkich domach panowały egipskie ciemności, no może poza jedynym. Tym, którego szukał i którego znalazł.
Przed posiadłością, w niewielkich odległościach stały dwa czarne Rand Rovery, w każdym z nich znajdował się chociaż jeden człowiek, a w samym ogrodzie co chwilę ktoś przechodził niepostrzeżenie. Jeżeli nie miał za sobą dobrego szkolenia i kilku lat spędzonych na misjach w Afganistanie na pewno ich by nie dostrzegł. Jednak to nie stanowiło dla niego żadnego problemu.
W oknie na piętrze pojawił się cień postaci, zorientował się, iż to mężczyzna po budowie ciała i po sposobie w jakim się poruszał. Chwilę potem światło zgasło, a nieznana mu osoba podeszła do okna. Wiedział w jakim celu to zrobiła, obserwował ich już od kilku dni, a przygotowywał się do tego od ponad dwóch miesięcy. Lecz wiedział, że to nie ten moment, miał jeszcze czas i dawał czas im. Musiał być pewien, że ona wróci do zdrowia, do sprawności przed tym wszystkim. Tylko w takim stanie była mu potrzebna, tylko w takim stanie on był potrzebny jej, choć ona jeszcze o tym nie wiedziała.
Nieśpiesznie obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni. Zerknął ostatni raz na tamten dom, w jego oczach nie znajdował się złowrogi błysk, a na usta nie wypłynął żaden uśmiech zadowolenia. Pokręcił głową nie ciesząc się z osiągniętego celu.
-Znalazłem cię- mruknął do siebie robiąc krok na przód.- A ty mi pomożesz.

13 miesięcy później
Przyłożyłam czoło do zimniej szyby, przez którą było widać panoramę miasta. Mój ciepły oddech osiadł na szybie sprawiając, iż stała się zamglona. Odsunęłam za ucho kosmyk włosów, zupełnie czarnych, miały teraz taki sam kolor jak Jego. Wspomnienia związane z Jakiem znów do mnie powróciły, a ja nie potrafiąc powstrzymać bólu, zacisnęłam powieki. Choć minął ponad rok, myślałam o nich każdego dnia, każdej nocy, w każdej minucie mojego życia uświadamiałam sobie, że ich już nie ma, a ja nadal żyję, nie powinnam. Nie, nie żyłam. Ja egzystowałam, moje serce biło, płuca nabierały powietrza, a ciało się poruszało, lecz w środku już nic nie było, tylko pustka. Taka sama pustka, jak kiedyś w moim domu, taka sama pustka jak w domu Cam.
Dopiero po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Przypomniałam sobie, gdzie się znajdowałam i czym miałam się zajmować. Obróciłam się w tamtą stronę, przywołując na twarz wyraz zobojętnienia. W wejściu stała Natalie z kilkoma teczkami w dłoniach i niepewnym uśmiechem. Wszyscy byli niepewni, delikatni, cierpliwi, nie oczekiwałam tego, nie chciałam tego. Nienawidziłam ich za to, że obchodzą się ze mną jak z jajkiem.
-Panno Collins- przywitała mnie.- Ma pani gościa, szef go przysłał i kazał przypomnieć o pani wizycie kontrolnej.
Skinęłam głową. To też się zmieniło, ojciec zaczął przyjmować moje sprawy jako najważniejsze. Sam doskonale wiedział, że na to było za późno.
-Niech wejdzie- odparłam i skierowałam się w stronę biurka, by zająć należne mi miejsce.
Kobieta ułożyła teczki tuż przede mną i upewniwszy się, że nie chcę nic do picia, ewakuowała się czym prędzej. Nie musiałam długo czekać, by poznać mojego gościa. Słyszałam jak wchodził do środka, jak przemierzał dzielącą odległość, widziałam cień, który rzucił, gdy stanął przede mną i czekając aż na niego spojrzę. Uniosłam głowę, szare oczy wpatrywały się we mnie przenikliwie bez jakiegokolwiek strachu czy niepewności. Nie bał się mnie, nie litował. Patrzył na mnie z pewnością i godnością, znając swoją wartość. Po raz pierwszy od dawna ktoś właśnie tak na mnie patrzył. Zauważył moje blizny i dostrzegłam błysk podziwu w szarych tęczówkach.
Zerknęłam na jego teczkę, a potem znów na niego.
-Witam- odezwałam się tonem, którego tak dawno nie używałam.- Nazywam się Anna Collins, a pan, jak przypuszczam, to Scott Johson?
Uśmiechnął się. Nieznacznie. Prawie w ogóle, ale dostrzegłam to.
-Jak najbardziej- potwierdził.- Choć śmiem stwierdzić, iż dopiero przed sekundą się o tym dowiedziałaś, nieprawdaż?
Dobry był. Rzuciłam mu spojrzenie z ukosa. Bardzo dobry.
-Uznam, że nie słyszałam tej uwagi- odparłam i wskazałam, żeby usiadł.- Ale sądzę, że nic by się nie stało, gdybyś zapomniał o tym, co teraz będę robić.
I jak gdyby nigdy nic, zaczęłam czytać o nim, całe jego życie znajdowało się w moich rękach, w tych teczkach i teraz je poznawałam.
Choć jego samego miałam poznawać dużo dłużej.
---------------
Pokahontaz- Nastroje

5 komentarzy:

  1. Boziu , przecudny prolog <3
    Mam nadzieję , że wszystko się ułoży , będzie ok i będziesz mieć wene na pisanie tego opowiadania :* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww!
    Wielki powrót :-*
    Świetny prolog, z pewnością będę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny prolog, naprawdę! Cieszę się, że kontynuujesz swoją twórczość. Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów. Uwielbiam klimat, w którym piszesz. Kiedy dodasz kolejną notke??
    Życzę weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny rozdział ukaże się w środę. Wszystkie informacje odnośnie nowych rozdziałów znajdziecie na facebook'u :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeeej :D przypadkowo weszłam tutaj, bo sądziłam, że nie będziesz kontunuować tego bloga, a jednak! Prolog <3

    OdpowiedzUsuń

Szablony