niedziela, 21 września 2014

Rozdział 24 (cz.2)

Zanim odejdę, nim odejdę stąd
Chwyć za rękę mnie, złap za rękę mą -
Pójdziemy razem tam, chaos nigdy nas nie dosięgnie.*
---------------------------

NOWA ANKIETA Z BOKU
Wszystko ma swój koniec. Człowiek rodzi się, by żyć i żyje, by umrzeć. Więc dlaczego każdy tak bardzo boi się śmierci? Dlaczego nikt nie chce nawet o niej myśleć. Odpowiedź była bardzo prosta. Bo każdy człowiek boi się samotności, tego, że zostanie sam. Boi się także nieznanego, bo po życiu może spodziewać się wszystkiego, a po śmierci nie.
Ktoś popchnął mnie w stronę samochodu. Widziałam, jak Max próbował się wyrwać. Próbował zaradzić czemuś, co musiało się stać. Popatrzyłam mu w oczy, powstrzymując się od płaczu i pokręciłam przecząco głową. Przejechałam wzrokiem po moich bliskich, wiedząc, że to ostatni raz gdy ich widzę. Chociaż nie potrafiłam się z nimi rozstać. Nie potrafiłam znieść tego, co znajdowało się w ich oczach.
Zostałam wepchnięta na tylne siedzenie dżipa, a obok mnie znalazł się jakiś mięśniak. W dłoniach trzymał jakąś szmatkę i zaczął zbliżać się do mnie, by zasłonić mi oczy. Ostatnie co moje oczy widziały, to ból wymalowany na twarzy Paula.
Nawet nie wiedziałam, kiedy powieki opadły, a ja powędrowałam do krainy snu.
Przebudziłam się w nieznanym mi pomieszczeniu. Pozbawione było ono okna, a jedyną drogę ucieczki stanowiły drzwi, z którymi nie miałam szans. Ściany kiedyś musiały mieć kolor bieli, jednak brud, który na nie osiadł, spowodował, że teraz były szare. Betonowa podłoga pozbawiona była jakiegokolwiek zabezpieczenia, a półtora metra ode mnie, widniały ślady krwi. Najwyraźniej nie należały do mnie, bo czerwona substancja była wyschnięta i znajdowała się tu pewnie dużo dłużej niż ja.
Leżałam na równie brudnym co ściany, materacu, a jego sprężyny boleśnie wbijały mi się w ciało. Głowa pulsowała mi od bólu, a kończyny odmawiały jakiegokolwiek ruchu. Jedyne światło, które posiadałam, było lampą przyczepioną do sufitu, a sama ona co chwilę migała.
Spróbowałam się podnieść, lecz zrezygnowałam z tego pomysłu w tej samej chwili, gdy ból się nasilił, jeżeli w ogóle było to możliwe.
W pewnym momencie drzwi otworzyły się i do środka weszło dwóch facetów, którzy nie mieli nawet tyle godności, by spojrzeć mi w oczy.
Prychnęłam, lecz pożałowałam tego od razu.
Jeden z nich chwycił mnie za ramię i pociągnął do góry. Przyłożyłam pięść do ust i ugryzłam palce, ponieważ była to ta ranna ręka. Kiedy tylko stanęłam na nogi, odepchnęłam go od siebie i zatoczyłam się do tyłu, a obraz rozmył mi się. Oparłam się o ścianę i zacisnęłam zęby.
-Szef chce cię widzieć- warknął ten drugi, widocznie zirytowany moim zachowaniem.
Wpatrywałam się w niego, chcąc by na mnie spojrzał. Chciałam widzieć, jak się czuje z tym, że mnie zdradził. Że zdradził Organizatora.
-Organizator zabiłby cię za to, śmieciu- syknęłam i zawrotów głowy, okropnego bólu i nudności, sama opuściłam to pomieszczenie, a potem prowadzona przez nich, dotarłam do Borysa.
Pokój, w którym przebywał różnił się we wszystkich od tego, w którym się przebudziłam. Był to gabinet posiadający małą biblioteczkę. Obok regału z książkami znajdował się ręcznie wykonany stolik i dwie skórzane kanapy. Mężczyzna siedział za drogim biurkiem, na krześle również obitym skórą. Miał na sobie drogi, szyty na miarę garnitur, na prawym nadgarstku znajdował się srebrny zegarek. Zmarszczyłam brwi, bo czułam się jakbym miała halucynacje, a to wszystko byłoby tylko złym snem. Borys rzadko kiedy ubierał się w garnitury, zazwyczaj szkolił nowych pracowników i garnitur tylko utrudniałby mu pracę. Był pewny siebie, chłodny i umiał zawsze poradzić sobie sam. Tak łatwo dałam się oszukać, bo osoba, która znajdowała się przede mną, nie była moim mentorem. On był słaby, krył się za swoimi ludźmi, nosił drogie garnitury i zegarki, za które można byłoby wyżywić kilkadziesiąt rodzin przez miesiąc.
-Podpisz to- rozkazał otwierając jakąś teczkę. W środku był akt darowizny na rzecz mężczyzny. Nie musiałam nawet czytać, by wiedzieć, co facet chciał dostać. Wolałam umrzeć, niż to podpisać.
-Zapomnij- warknęłam i zakaszlałam, a na dłoń wyleciało kilka kropel krwi, które wytarłam w spodnie.
Wzruszył ramionami, niewzruszony moimi słowami. Spojrzał na faceta, który stał przy nim.
-Powiedzcie Leonowi, żeby przyprowadził dziewczynę- zażądał.
Zacisnęłam dłonie w pięści, kiedy rudowłosy pojawił się w pomieszczeniu ciągnąc za sobą Camillę. Ta nie wyglądała zbyt dobrze. Miała wszędzie rany i zadrapania. Jej ciuchy były potargane i wisiały na niej jak szmaty. Miała worki pod oczami i przecięty łuk brwiowy. Jednak gdy mnie zobaczyła, widziałam na jej twarzy przerażenie i nie chciałam wiedzieć, jak muszę wyglądać w jej oczach.
-Poznałaś już mojego syna, prawda?- usłyszałam nutę zadowolenia w jego głosie. Wbiłam wzrok w rudego, ale ten nie zamierzał patrzeć na mnie.
-Zdrajca- prychnęłam wściekła.
W końcu na mnie spojrzał, a w jego oczach pojawiły się przeprosiny. Phi. Może mam mu wybaczyć i powiedzieć, że nic się nie stało? Niedoczekanie.
-Podpisz to albo dziewczyna umrze.
-Nie rób tego!- pisnęła blondynka i po chwili upadła na kolana pod siłą ciosu. Nie mogłam nic zrobić, stałam na drugim końcu pomieszczenia i po raz kolejny musiałam patrzeć jak ktoś otrzymuje ból przez moją osobę. On zmuszał mnie, bym patrzyła na cierpienie moich bliskich, on chciał wykończyć mnie psychicznie i udawało mu się to.
Patrzyłam to na dziewczynę, a to na teczkę. I stwierdziłam, że mimo wszystko, mimo bólu jaki mi zadała, ja nadal uważam ją za przyjaciółkę. Bo nie ważne jak bardzo zrani nas bliska nam osoba, my potrafimy wybaczyć wszystko. To właśnie była miłość.
Sięgnęłam po długopis, a dłoń drżała mi tak, że kilka razy wypadł on mi z rąk.
-Nie!- po raz kolejny Cam pisnęła.
-Ucisz ją- warknął Borys do Leona, a ten uderzył ją w twarz, a po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk uderzenia.
Zacisnęłam palce na długopisie, a w głowie znalazła się myśl, jak prosto było zabić człowieka tym na pozór niewinnym narzędziem. Trzeba było go wbić tylko w odpowiednie miejsce.
-Raz- Mężczyzna wyciągnął pistolet zza paska. Patrzył na mnie wyczekująco, a lufę skierował w stronę nastolatki.- Dwa.
Dźwięk, znajomy dźwięk odbezpieczanej broni dotarł do moich uszu.
Wiedziałam, że i tak ją zabije. Zabije ją nawet, kiedy podpiszę te papiery. Popatrzyłam na przyjaciółkę, wiedząc, że myśli o tym samym. Nie usłyszałyśmy już trójki, a coś innego. Jak kula przedzierała się przez powietrze, by potem zatrzymać się w klatce piersiowej niebieskookiej.
-Nie- szepnęłam i znalazłam się obok niej tak szybko, jak tylko potrafiłam. Do oczu mimowolnie napłynęły mi łzy, które potem zjeżdżały po policzkach. Chwyciłam dłoń dziewczyny, która z każdą chwilą robiła się coraz zimniejsza, a jej tętno zanikało.
-Powiedz...- zakrztusiła się, a potem wypluła krew z ust.- Powiedz moim rodzicom, że ich kocham.
Głaskałam ją po włosach czując niewyobrażalny ból w piersi. Miałam ochotę krzyczeć, uciec stąd jak najdalej. By tylko nie czuć tej pustki. Kołysałam się jak w mantrze, nie mogąc się uspokoić.
-Cam... Cam nie możesz mi tego zrobić!- błagałam.- Nie możesz mnie zostawić!
-Przepraszam- jej głos stawał się coraz cieńszy. Łzy płynęły mi po policzkach. Patrzyłam jak moja przyjaciółka odchodzi, a ja nie mogłam nic zrobić. Mimo bólu w ręce, zaczęłam uciskać jej klatkę piersiową, by serce znów zaczęło pracować. Coraz bardziej brudziłam się od jej krwi, ale nie potrafiłam przestać, choć już dawno jej nie było. Gałki oczne wywróciły się, a ja zamiast przymknąć powieki, próbowałam przywrócić ją do świata żywych.
-Nie możesz mi tego zrobić!- możliwe, że złamałam jej kilka kości, uciskając klatkę, lecz nie mogłam przestać, bo to równałoby się z pogodzeniem, iż ona nie żyje.
-Nie zostawiaj mnie, proszę... Obiecuję, obiecuję, że się zmienię. Tylko wróć, wróć do rodziców, Cam...
Pochyliłam się nad jej martwym ciałem i schowałam twarz w jej włosach posklejanych od krwi. Ona nie mogła umrzeć. Powinna żyć.
-Obiecałeś, że zostawisz ich- krzyknęłam na Borysa z trudem. Łzy zamazywały mi obraz.- Chciałeś mnie! Mnie...
Straciłam kolejną osobę. Kolejną osobę.
----------------------
"1 moment" Buka

Do napisania.

9 komentarzy:

  1. Trochę przykrótki ten rozdział, ale sama mówiłaś, że nie masz dużo czasu i net nie współpracuje. Jak dla mnie powinnaś skończyć pisać Nienawiść, a potem poświęcić czas dla Światu bez tolerancji. Dopiero później dodawać nowy blog i opowiadanie. Nie ma sensu go teraz robić, ja tak uważam. Bardzo mi szkoda, że dopiero pod koniec września będzie tam rozdział, nw czy już wspominałam, ale on jest moim ul. opowiadaniem. Oczywiście Nienawiść też lubię :)
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Krótki, ale ja bym chyba więcej emocji nie wytrzymała. Naprawdę czuje się teraz tak... dziwnie
    Co takiego Ann zrobiła Borysowi?! Czemu nie może jej po prostu zabić?! Po co dręczy ją, pokazując jej śmierć innych, niewinnych osób?
    Chciałabym napisać dłuższy komentarz, ale mojej wdzięczności za tą historię nie jestem w stanie wyrazić słowami.
    Dziękuję Mroczna!
    Luar Princesa

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zwykle wspaniały.
    Niekiedy się dziwię jak w tak krótkim fragmencie można zawrzeć tyle emocji.
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. w koncowce się Poryczalam . Masakra , niech to wszystko się już skończy , ofiar wystarczy. Czekam z nadzieją i niecierpliwością na nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest wspaniały ! :) Pisz dalej nie przerywaj wiemy że masz problemy z netem. Bardzo lubię a wręcz kocham te opowiadanie więc było by mi bardzo miło gdybyś je skończyła i nie przerywała pisać :* Prosimyy <33 !! Pozdrowienia :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy kolejna część? Mam nadzieje że nie rezygnujesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie rezygnuje :D
      Po prostu dzisiaj robiłam część projektu do szkoły u koleżanki i nie miałam czasu by coś dodać. Jutro postaram się coś napisać.
      Nie zawieszam bloga, bo sama nie lubię jak ktoś zawiesza opowiadanie, które lubię. A poza tym do końca NIENAWIŚCI zostało pięć rozdziałów, mniej więcej.

      Usuń
  7. Co za podła świnia z tego Borysa. Wykorzystywanie bliskich ich cierpienia to cios poniżej pasa.
    Trzymaj się :)
    S.

    OdpowiedzUsuń
  8. trafiłam na tego bloga dopiero dzis rano ale powiedz mi jak ja mam to dalej czytać skoro ty usmiercasz wszystkie osoby które polubilam przez te 12 godzin? a co do całej reszty świetny <3

    OdpowiedzUsuń

Szablony