Zanim
odejdę, nim odejdę stąd
Chwyć za rękę mnie, złap za rękę mą -
Pójdziemy razem tam, chaos nigdy nas nie dosięgnie.*
Chwyć za rękę mnie, złap za rękę mą -
Pójdziemy razem tam, chaos nigdy nas nie dosięgnie.*
---------------------------
NOWA ANKIETA Z BOKU
Wszystko
ma swój koniec. Człowiek rodzi się, by żyć i żyje, by umrzeć.
Więc dlaczego każdy tak bardzo boi się śmierci? Dlaczego nikt nie
chce nawet o niej myśleć. Odpowiedź była bardzo prosta. Bo każdy
człowiek boi się samotności, tego, że zostanie sam. Boi się
także nieznanego, bo po życiu może spodziewać się wszystkiego, a
po śmierci nie.
Ktoś
popchnął mnie w stronę samochodu. Widziałam, jak Max próbował
się wyrwać. Próbował zaradzić czemuś, co musiało się stać.
Popatrzyłam mu w oczy, powstrzymując się od płaczu i pokręciłam
przecząco głową. Przejechałam wzrokiem po moich bliskich,
wiedząc, że to ostatni raz gdy ich widzę. Chociaż nie potrafiłam
się z nimi rozstać. Nie potrafiłam znieść tego, co znajdowało
się w ich oczach.
Zostałam
wepchnięta na tylne siedzenie dżipa, a obok mnie znalazł się
jakiś mięśniak. W dłoniach trzymał jakąś szmatkę i zaczął
zbliżać się do mnie, by zasłonić mi oczy. Ostatnie co moje oczy
widziały, to ból wymalowany na twarzy Paula.
Nawet
nie wiedziałam, kiedy powieki opadły, a ja powędrowałam do krainy
snu.
Przebudziłam
się w nieznanym mi pomieszczeniu. Pozbawione było ono okna, a
jedyną drogę ucieczki stanowiły drzwi, z którymi nie miałam
szans. Ściany kiedyś musiały mieć kolor bieli, jednak brud, który
na nie osiadł, spowodował, że teraz były szare. Betonowa podłoga
pozbawiona była jakiegokolwiek zabezpieczenia, a półtora metra ode
mnie, widniały ślady krwi. Najwyraźniej nie należały do mnie, bo
czerwona substancja była wyschnięta i znajdowała się tu pewnie
dużo dłużej niż ja.
Leżałam
na równie brudnym co ściany, materacu, a jego sprężyny boleśnie
wbijały mi się w ciało. Głowa pulsowała mi od bólu, a kończyny
odmawiały jakiegokolwiek ruchu. Jedyne światło, które posiadałam,
było lampą przyczepioną do sufitu, a sama ona co chwilę migała.
Spróbowałam
się podnieść, lecz zrezygnowałam z tego pomysłu w tej samej
chwili, gdy ból się nasilił, jeżeli w ogóle było to możliwe.
W
pewnym momencie drzwi otworzyły się i do środka weszło dwóch
facetów, którzy nie mieli nawet tyle godności, by spojrzeć mi w
oczy.
Prychnęłam,
lecz pożałowałam tego od razu.
Jeden
z nich chwycił mnie za ramię i pociągnął do góry. Przyłożyłam
pięść do ust i ugryzłam palce, ponieważ była to ta ranna ręka.
Kiedy tylko stanęłam na nogi, odepchnęłam go od siebie i
zatoczyłam się do tyłu, a obraz rozmył mi się. Oparłam się o
ścianę i zacisnęłam zęby.
-Szef
chce cię widzieć- warknął ten drugi, widocznie zirytowany moim
zachowaniem.
Wpatrywałam
się w niego, chcąc by na mnie spojrzał. Chciałam widzieć, jak
się czuje z tym, że mnie zdradził. Że zdradził Organizatora.
-Organizator
zabiłby cię za to, śmieciu- syknęłam i zawrotów głowy,
okropnego bólu i nudności, sama opuściłam to pomieszczenie, a
potem prowadzona przez nich, dotarłam do Borysa.
Pokój,
w którym przebywał różnił się we wszystkich od tego, w którym
się przebudziłam. Był to gabinet posiadający małą biblioteczkę.
Obok regału z książkami znajdował się ręcznie wykonany stolik i
dwie skórzane kanapy. Mężczyzna siedział za drogim biurkiem, na
krześle również obitym skórą. Miał na sobie drogi, szyty na
miarę garnitur, na prawym nadgarstku znajdował się srebrny
zegarek. Zmarszczyłam brwi, bo czułam się jakbym miała
halucynacje, a to wszystko byłoby tylko złym snem. Borys rzadko
kiedy ubierał się w garnitury, zazwyczaj szkolił nowych
pracowników i garnitur tylko utrudniałby mu pracę. Był pewny
siebie, chłodny i umiał zawsze poradzić sobie sam. Tak łatwo
dałam się oszukać, bo osoba, która znajdowała się przede mną,
nie była moim mentorem. On był słaby, krył się za swoimi ludźmi,
nosił drogie garnitury i zegarki, za które można byłoby wyżywić
kilkadziesiąt rodzin przez miesiąc.
-Podpisz
to- rozkazał otwierając jakąś teczkę. W środku był akt
darowizny na rzecz mężczyzny. Nie musiałam nawet czytać, by
wiedzieć, co facet chciał dostać. Wolałam umrzeć, niż to
podpisać.
-Zapomnij-
warknęłam i zakaszlałam, a na dłoń wyleciało kilka kropel krwi,
które wytarłam w spodnie.
Wzruszył
ramionami, niewzruszony moimi słowami. Spojrzał na faceta, który
stał przy nim.
-Powiedzcie
Leonowi, żeby przyprowadził dziewczynę- zażądał.
Zacisnęłam
dłonie w pięści, kiedy rudowłosy pojawił się w pomieszczeniu
ciągnąc za sobą Camillę. Ta nie wyglądała zbyt dobrze. Miała
wszędzie rany i zadrapania. Jej ciuchy były potargane i wisiały na
niej jak szmaty. Miała worki pod oczami i przecięty łuk brwiowy.
Jednak gdy mnie zobaczyła, widziałam na jej twarzy przerażenie i
nie chciałam wiedzieć, jak muszę wyglądać w jej oczach.
-Poznałaś
już mojego syna, prawda?- usłyszałam nutę zadowolenia w jego
głosie. Wbiłam wzrok w rudego, ale ten nie zamierzał patrzeć na
mnie.
-Zdrajca-
prychnęłam wściekła.
W
końcu na mnie spojrzał, a w jego oczach pojawiły się przeprosiny.
Phi. Może mam mu wybaczyć i powiedzieć, że nic się nie stało?
Niedoczekanie.
-Podpisz
to albo dziewczyna umrze.
-Nie
rób tego!- pisnęła blondynka i po chwili upadła na kolana pod
siłą ciosu. Nie mogłam nic zrobić, stałam na drugim końcu
pomieszczenia i po raz kolejny musiałam patrzeć jak ktoś otrzymuje
ból przez moją osobę. On zmuszał mnie, bym patrzyła na
cierpienie moich bliskich, on chciał wykończyć mnie psychicznie i
udawało mu się to.
Patrzyłam
to na dziewczynę, a to na teczkę. I stwierdziłam, że mimo
wszystko, mimo bólu jaki mi zadała, ja nadal uważam ją za
przyjaciółkę. Bo nie ważne jak bardzo zrani nas bliska nam osoba,
my potrafimy wybaczyć wszystko. To właśnie była miłość.
Sięgnęłam
po długopis, a dłoń drżała mi tak, że kilka razy wypadł on mi
z rąk.
-Nie!-
po raz kolejny Cam pisnęła.
-Ucisz
ją- warknął Borys do Leona, a ten uderzył ją w twarz, a po
pomieszczeniu rozniósł się dźwięk uderzenia.
Zacisnęłam
palce na długopisie, a w głowie znalazła się myśl, jak prosto
było zabić człowieka tym na pozór niewinnym narzędziem. Trzeba
było go wbić tylko w odpowiednie miejsce.
-Raz-
Mężczyzna wyciągnął pistolet zza paska. Patrzył na mnie
wyczekująco, a lufę skierował w stronę nastolatki.- Dwa.
Dźwięk,
znajomy dźwięk odbezpieczanej broni dotarł do moich uszu.
Wiedziałam,
że i tak ją zabije. Zabije ją nawet, kiedy podpiszę te papiery.
Popatrzyłam na przyjaciółkę, wiedząc, że myśli o tym samym.
Nie usłyszałyśmy już trójki, a coś innego. Jak kula
przedzierała się przez powietrze, by potem zatrzymać się w klatce
piersiowej niebieskookiej.
-Nie-
szepnęłam i znalazłam się obok niej tak szybko, jak tylko
potrafiłam. Do oczu mimowolnie napłynęły mi łzy, które potem
zjeżdżały po policzkach. Chwyciłam dłoń dziewczyny, która z
każdą chwilą robiła się coraz zimniejsza, a jej tętno zanikało.
-Powiedz...-
zakrztusiła się, a potem wypluła krew z ust.- Powiedz moim
rodzicom, że ich kocham.
Głaskałam
ją po włosach czując niewyobrażalny ból w piersi. Miałam ochotę
krzyczeć, uciec stąd jak najdalej. By tylko nie czuć tej pustki.
Kołysałam się jak w mantrze, nie mogąc się uspokoić.
-Cam...
Cam nie możesz mi tego zrobić!- błagałam.- Nie możesz mnie
zostawić!
-Przepraszam-
jej głos stawał się coraz cieńszy. Łzy płynęły mi po
policzkach. Patrzyłam jak moja przyjaciółka odchodzi, a ja nie
mogłam nic zrobić. Mimo bólu w ręce, zaczęłam uciskać jej
klatkę piersiową, by serce znów zaczęło pracować. Coraz
bardziej brudziłam się od jej krwi, ale nie potrafiłam przestać,
choć już dawno jej nie było. Gałki oczne wywróciły się, a ja
zamiast przymknąć powieki, próbowałam przywrócić ją do świata
żywych.
-Nie
możesz mi tego zrobić!- możliwe, że złamałam jej kilka kości,
uciskając klatkę, lecz nie mogłam przestać, bo to równałoby się
z pogodzeniem, iż ona nie żyje.
-Nie
zostawiaj mnie, proszę... Obiecuję, obiecuję, że się zmienię.
Tylko wróć, wróć do rodziców, Cam...
Pochyliłam
się nad jej martwym ciałem i schowałam twarz w jej włosach
posklejanych od krwi. Ona nie mogła umrzeć. Powinna żyć.
-Obiecałeś,
że zostawisz ich- krzyknęłam na Borysa z trudem. Łzy zamazywały
mi obraz.- Chciałeś mnie! Mnie...
Straciłam
kolejną osobę. Kolejną osobę.
----------------------
"1 moment" Buka
Do napisania.
Trochę przykrótki ten rozdział, ale sama mówiłaś, że nie masz dużo czasu i net nie współpracuje. Jak dla mnie powinnaś skończyć pisać Nienawiść, a potem poświęcić czas dla Światu bez tolerancji. Dopiero później dodawać nowy blog i opowiadanie. Nie ma sensu go teraz robić, ja tak uważam. Bardzo mi szkoda, że dopiero pod koniec września będzie tam rozdział, nw czy już wspominałam, ale on jest moim ul. opowiadaniem. Oczywiście Nienawiść też lubię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :*
Krótki, ale ja bym chyba więcej emocji nie wytrzymała. Naprawdę czuje się teraz tak... dziwnie
OdpowiedzUsuńCo takiego Ann zrobiła Borysowi?! Czemu nie może jej po prostu zabić?! Po co dręczy ją, pokazując jej śmierć innych, niewinnych osób?
Chciałabym napisać dłuższy komentarz, ale mojej wdzięczności za tą historię nie jestem w stanie wyrazić słowami.
Dziękuję Mroczna!
Luar Princesa
Rozdział jak zwykle wspaniały.
OdpowiedzUsuńNiekiedy się dziwię jak w tak krótkim fragmencie można zawrzeć tyle emocji.
Czekam na kolejny :)
w koncowce się Poryczalam . Masakra , niech to wszystko się już skończy , ofiar wystarczy. Czekam z nadzieją i niecierpliwością na nowy rozdział
OdpowiedzUsuńRozdział jest wspaniały ! :) Pisz dalej nie przerywaj wiemy że masz problemy z netem. Bardzo lubię a wręcz kocham te opowiadanie więc było by mi bardzo miło gdybyś je skończyła i nie przerywała pisać :* Prosimyy <33 !! Pozdrowienia :*
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna część? Mam nadzieje że nie rezygnujesz?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że nie rezygnuje :D
UsuńPo prostu dzisiaj robiłam część projektu do szkoły u koleżanki i nie miałam czasu by coś dodać. Jutro postaram się coś napisać.
Nie zawieszam bloga, bo sama nie lubię jak ktoś zawiesza opowiadanie, które lubię. A poza tym do końca NIENAWIŚCI zostało pięć rozdziałów, mniej więcej.
Co za podła świnia z tego Borysa. Wykorzystywanie bliskich ich cierpienia to cios poniżej pasa.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się :)
S.
trafiłam na tego bloga dopiero dzis rano ale powiedz mi jak ja mam to dalej czytać skoro ty usmiercasz wszystkie osoby które polubilam przez te 12 godzin? a co do całej reszty świetny <3
OdpowiedzUsuń