sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 11

Są myśli, w których tonę
Mój świat zamknięty w małej dłoni
Krzyczy szeptem*
******
-Nie interesuje cię, co ludzie pomyślą?- spytałam po pewnym czasie, gdy skończyłam się śmiać.
-O czym?- spojrzał na mnie pytająco.
-O tym, że ze mną się zadajesz- mruknęłam.- Pewnie twojej dziewczynie to nie odpowiada.
Na chwilę przeniosłam wzrok na chłopaka. Wzruszył ramionami.
-Ach... No tak, zapomniałam. Elita lubi jak się o niej mówi- westchnęłam spoglądając w boczne lusterko.
Paul chciał coś powiedzieć, ale zadzwonił mi telefon. Gdy zobaczyłam, że numer jest zastrzeżony momentalnie zaczęłam drżeć.
-Czego ode mnie znowu chcesz?- syknęłam odbierając.
Usłyszałam szyderczy śmiech w słuchawce.
-Jesteś uparta. A powinnaś słuchać starszych i grzecznie nie wtrącać się w sprawy dorosłych- znów ten znajomy głos.
-Dorosły człowiek ujawniłby się, a nie posyłał swoich ludzi, by mnie śledzili- miałam nadzieję, że nie słychać strachu w moim głosie.
-I dodatkowo inteligenta. Widać, że wdałaś się w swoich rodziców- pierwszy raz ten facet ze mną rozmawiał. To jeszcze bardziej mnie przerażało.
-Dlatego nie będę tchórzem i nie zrobię tego co chcesz.
-Anno jesteś tchórzem i dobrze o tym wiesz- rozłączył się.
Czułam na sobie wzrok Paula, który najwidoczniej czekał, aż mu coś powiem. Spróbowałam skupić się na drodze.
-Powinnaś mi powiedzieć kto to był- stwierdził Paul, gdy odstawiliśmy Emily do ich domu.
-To nie twój interes- szepnęłam.- Nie wiem po co ze mną jedziesz. Mówiłam ci już, że moich rodziców nie ma w domu. Ewentualnie może być Max, ale rano coś wspominał, że chce odświeżyć stare kontakty i spotkać z kumpli.
Dopiero teraz, gdy powiedziałam to na głos, zorientowałam się jak to podejrzanie brzmi. Odświeżyć stare kontakty. Muszę przyznać, że stare kontakty mojego brata często były bardzo niebezpieczne. Może nawet częściej niż mówił.
-Tu chodzi też o moją siostrę- chłopak przystawał przy swoim.
-Nie wiadomo czy chodzi tylko i wyłącznie o twoją siostrę- odpowiedziałam przypominając sobie dziwną rozmowę z moim bratem.
-To dlaczego nie powiesz tego swoim rodzicom, ale komuś tam?- był widocznie zaskoczony.
-Bo im nie ufam- warknęłam.
-Ty nikomu nie ufasz- przypomniał mi.
-Tego nauczyło mnie życie- powiedziałam dużo spokojniej.
Podjechaliśmy pod mój dom. Wchodząc zdałam sobie sprawę, że jest pusty.
-Mówiłam ci, że nikogo nie będzie- westchnęłam do chłopaka i udałam się do kuchni. Poszedł za mną. Nalałam wody do dwóch szklanek i biorąc jedną ruszyłam w kierunku schodów.
-Nie masz po co na nich czekać. Pewnie będę późno- spojrzałam na zegarek.- Nawet bardzo późno.
Będąc w swoim pokoju marzyłam by choć przez chwilę nie myśleć, by wspomnienia nie nawracały z każdym oddechem. Powoli opadłam na czarny fotel i schowałam twarz w dłoniach.
Ty nikomu nie ufasz.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
-Zostaw mnie samą- była to bardziej prośba niż żądanie. Nie musiałam nawet na niego patrzeć, by wiedzieć, że to Paul.
Słyszałam jak przemierza odległość między drzwiami, a mną i siada na drugim fotelu naprzeciwko mnie.
-Po co to robisz?- powoli odsunęłam dłonie i spojrzałam na niego.- Po co tutaj przyszedłeś wiedząc, że nie chce byś tu był. Paul ja cię nienawidzę.
Chłopak nie reagował na moje słowa za to ja ciągnęłam.
-Najchętniej cofnęłabym czas i nigdy cię nie poznała. Mogłam nie wziąć tego cholernego zlecenia. Mogłam spróbować żyć normalnie, ale nie. Wzięłam je i na dodatek co dostałam? Ciebie, kurde, żebyś jeszcze nie udawał, ale nie. Musisz mi robić na złość i udawać, że jesteś dobry, taki sam jak ja itp. A tak na prawdę to same kłamstwa. Nienawidzę cię i nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, czy to tak trudno zrozumieć?- znów ta durna bezradność. Poczułam łzy w oczach. Spojrzałam na chłopaka. Patrzył na mnie wyczekująco. Jednak ja nic więcej nie powiedziałam.
-Nigdy nie powiedziałem, że jestem dobry- czy tylko to usłyszał? Ja mówię, że go nienawidzę, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego, a ten ze spokojem mówi, że nie jest dobry.- To nieprawda, że mnie nienawidzisz.
Pokręciłam przecząco głową.
-Nic o mnie nie wiesz- mruknęłam próbując przestać płakać.
Chłopak oparł się o fotel.
-To powiedz mi coś o sobie- powiedział jak gdyby nigdy nic.
Spojrzałam na niego krzywo. Jego ciemne oczy były szczere nie widziałam w nich ani odrobiny kpiny czy kłamstwa. Czyżby był aż tak dobrym aktorem?
-Zabiłam człowieka- wyznałam odwracając głowę.
-To twój zawód- chłopak wzruszył ramionami.
-Zabiłam człowieka, który był taki jak ja. Pracował z zabijania- nie wiem dlaczego akurat mu zaczęłam się zwierzać. Wzięłam głęboki oddech.- Miałam trzynaście lat. Zrobiłam to.. bo on chciał zabić mojego brata. Miał zlecenie na niego. To tak jakby Emily zabiła mnie, bo ja dostałam zlecenie by zabić ciebie- dopiero gdy to powiedziałam zdał sobie sprawę o co chodzi. Przez ułamek sekundy na jego twarzy zobaczyłam ... strach? Ból? Nie wiem.
-To nie wyjaśnia faktu dlaczego nienawidzisz mnie- czekał na dalszy ciąg.
-Bo zaufałam- mówiłam czując ból. Jednak wiedziałam, że komuś muszę się wygadać.- Masz rację, nie ufam nikomu. Nawet bliskim, może oprócz trzech.... teraz już dwóch osób. Po dwóch latach, które spędziłam na dochodzeniu do siebie i przygotowaniach.... Wróciłam do Los Angeles.
Przyglądałam się chłopakowi, a on mi. Czy chciałam dalej mówić? I tak powiedziałam dużo.
-Byłam idiotką- zaśmiałam się sama z siebie, że byłam taka naiwna.- Jak on mi to powiedział...? Naiwna gówniara. Zakochałam się w liderze szkolnej elity- zdziwiłam go tym faktem. Wstałam i zaczęłam chodzić nerwowo po pokoju.- Syn człowieka, który wydał wyrok na mojego brata. Dlatego nikomu nie ufam, rozumiesz? Bo nawet najlepszy przyjaciel może być wrogiem czekającym na twój upadek. Na twoją słabość- ostatnie zdanie powiedziałam szeptem.- A jak najlepiej zniszczyć drugiego człowieka? Wziąć durną idiotkę wierzącą w każde słowo. Dlatego nienawidzę takich ludzi jak ty i on.
Ponownie usiadłam na fotel.
-Proszę bardzo. Znasz część mojej historii. Zadowolony jesteś?
Pokręcił przecząco głową.
-To czego jeszcze ode mnie chcesz?- spytałam cicho.
Chłopak powoli wstał z fotela i podszedł do mnie. Ukucnął przy mnie i delikatnie objął moją dłoń.
-Zmienisz o mnie zdanie- szepnął.- Obiecuje.
Wstał i wyszedł z pokoju. A razem z nim moja tajemnica.
Kilka dni później
Siedziałam na murku przed szkołą i słuchałam muzyki przez słuchawki. Nawet nie wiem kiedy podeszła do mnie Camilla.
-Cześć- przywitała się.
Niechętnie wyciągnęłam słuchawki z uszu.
-Co się stało, że się do mnie odzywasz?- zapytałam oschle.
-Chciałam cię przeprosić. James wszystko mi wyjaśnił i powiedział, że sam cię sprowokował- oznajmiła blondynka.
Coś tu jest nie tak. James w coś gra.
Nie chciałam wzbudzać podejrzeń ani jej ani Jamesa, więc przyjęłam przeprosiny.
-Jasne Cam- powiedziałam z sztucznym uśmiechem.- Każdy może popełnić błąd. Ja też cię przepraszam.
Zeskoczyłam z murku. Przytuliłam blondynkę.
-Tęskniłam za tobą- wyznała.
-Ja za tobą też- szepnęłam, wiedząc że to stos kłamstw, które James kazał jej powiedzieć.
Dziewczyna odsunęła się ode mnie z uśmiechem.
-Pójdziesz ze mną na imprezę do Jamesa?- spytała.
On chce byś nie przyszła, dasz mu tą satysfakcje odmawiając jej?
-Kiedy?
-W piątek. Proszę- patrzyła na mnie niebieskimi oczami.
-Jak będę miała czas to przyjdę. Będę musiała pogadać z rodzicami- skłamałam.
Kiwnęła głową.
-Spoko, to ja idę się przywitać z Jamesem. Pa- pożegnała się.
-Pa.
Tydzień minął mi zdecydowanie za szybko. Nim się obejrzałam był już piątek.
-Masz tam iść- upierał się Max.
-Po co?- spytałam nalewając sobie soku do szklanki.- A tak w ogóle to nie masz swojego życia? Nigdy nie chodziłam na imprezy do kogoś z tamtej paczki i tym razem też nie pójdę.
Wyminęłam wzdychającego blondyna i poszłam do salonu.
-Ann zacznij żyć. Czy ty od dwóch lat zrobiłaś coś dla siebie? Zabawiłaś się chociaż raz?- usiadł na skórzanym fotelu.
Kiwnęłam głową.
-Codziennie biegam. To daje mi dużo frajdy- powiedziałam i pokazałam mu język.
Max po raz setny westchnął.
-Albo pójdziesz tam dobrowolnie i pokażesz temu gnojowi gdzie jego miejsce, albo...
-Albo?- podniosłam prawą brew i uśmiechnęłam się.
-Albo zaprowadzę cię tam jak małe dziecko.
Przewróciłam oczami i poszłam w stronę schodów.
-Masz półtora godziny- zawołał za mną.
-Dobra, dobra pogadaj sobie- mruknęłam i weszłam do pokoju. 
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z szafy sukienkę, którą kupił mi Max (). Głupek, a wiedział, że ja w sukienkach nie chodzę. Zrobił mi to na złość. Potem poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, zrobiłam makijaż i ubrałam sukienkę. Jeszcze wilgotne włosy zostawiłam by wyschły, a sama poszłam poszukać jakiejś biżuterii.
-Ann już?- zawołał z dołu Max.
-Już idę- krzyknęłam ubierając szpilki.
Powoli zeszłam po schodach i zauważyłam, że Max jak gdyby nigdy nic rozmawia i śmieje się z... Paulem. Gdy usłyszeli, że schodzę obaj odwrócili się w moją stronę. Ich miny były niezapomniane.
-Siostra wyglądasz...
-Pięknie- dokończył Paul, a Max kiwnął potwierdzając.
Wywróciłam oczami.

****
* Ewelina Lisowska "Zmierzch"

Jak myślicie? Ann ma racje co do słów Camilli, że są tylko kłamstwem i dziełem Jamesa? Czy raczej, że dziewczyna naprawdę chce się pogodzić? Co sądzicie o Paulu? Waszym zdaniem jest szczery czy też gra w grę? A nasza główna bohaterka zrobiła dobrze mówiąc mu wszystko? Czekam na wasze opinie i przepraszam za błędy. Do napisania. :)

6 komentarzy:

  1. Rozdział świetny :)
    Wydaje mi się że Camila w coś gra.
    I mam wielką nadzieję że Paul jest szczery i że Ann nie będzie tego żałowała.
    Już nie mogę doczekać się następnej części. Świetnie piszesz. :*
    Pozdrawiam
    S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, super blog ;)
    Mysle że Cam w coś gra i na tej imprezie James będzie chcial ja jakoś upokorzyć, ale ona go załatwi a Paul cały czas będzie przy niej na tej imprezie.
    I żeby Paul był szczerych intencji ;3
    Fajnie w ogóle. Ze dodajesz posty dość systematycznie ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm... trudno powiedzieć :) Teraz jak się zastanawiam to uważam, że Paul ma szczere intencje. Cam jest tylko zabawką w rękach Jamesa. Przynajmniej tak mi się zdaje ^°^ Max coś wie i teraz szuka, więc o to mogło ci chodzić z tymi ,,starymi kontaktami''
    Mam nadzieję, że dobrze zinterpretowałam ten rozdział :P Skupiłam się na czytaniu, więc nie wychwyciłam żadnych błędów :)
    Życzę weny i pozdrawiam
    Luar Princesa ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział, choć wiele rzeczy się poplątało.
    Nie wiem co mam myśleć o sytuacji z Paul i co z Cam. Zachowanie dziewczyny jest dziwne i podejrzane.
    Czemu ten Paul cały czas kręci się wokół Ann? Z tego będzie coś złego, tak mi się wydaje,
    I jeszcze dający do myślenia telefon na początku rozdziału... cóż zaczyna być coraz ciekawiej.
    Pozdrawiam Kilulu

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę,że to Camill z Jemsem w coś grają. Paul w całej tej grze wydaje się jakby grał szczerze. Uważam,że Ann dobrze robi ufając mu , nie może wszystkiego w sobie trzymać,bo nieda rady. Ogólnie podoba mi się jej charakter. A z Paulem stworzyliby cudną pare.
    Cudny rozdział. Coś czuje,że na tej imprezie coś się wydarzy.
    Życzę dużo weny .
    Czekam nn.
    /Eli..

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow ;) Naprawdę masz talent;)

    OdpowiedzUsuń

Szablony