niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 4

-Ale jak to?- zdziwiła się Camilla.- Tak po prostu zapomnieli o urodzinach córki?
Spojrzałam na nią przytakując głową. Po moich rodzicach wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego, że zapomną o moich urodzinach. Siedemnastych urodzinach.
-A może tylko ci się zdawało?- Cam jak zwykle porównywała swoich rodziców do moich.- Przecież rano nawet się z nimi nie widziałaś.
-Nawet nie musiałam- mruknęłam grzebiąc w sałatce.- Wczoraj oświadczyli mi, że idą   do kina, a potem na kolacje, więc mam wolną chatę.
Cam otworzyła usta. Tak, wiem państwo Collins jak zwykle zadziwiają. Tylko czemu to już na mnie nie robi  wrażenia?
-Udają szczęśliwe małżeństwo, którym byli dwadzieścia lat temu. Gdy praca była ich pasją, a nie kupą forsy.
-Może przyjdę do ciebie wieczorem, zamówimy pizze, upijemy się jednym z setek win twojego taty i obejrzymy jakiś film na DVD?- na Cam zawsze mogłam liczyć. Blondynka uśmiechała się nieśmiało czekając na moją odpowiedź.
-Chętnie, ale upewnię się czy z czymś nie wyskoczą i zadzwonię do ciebie- odparłam na chwile próbując uciszyć mały głosik w głowie, który mówił, że coś jest nie tak.
-Spoko. A jak tam w pracy?- no i schodzimy na temat, który nie daje mi spokoju.
-Powinnam zrezygnować- oznajmiłam.
-Czemu? Przez Paula? Coś ci zrobił?- na twarzy dziewczyny pojawiała się złość.- A to gnój. Popamięta mnie.
-Nie, nie- uspokoiłam ją.- Chodzi o to, że... Łamie własne reguły.
Dziewczyna nie wiedziała o co mi chodzi, a ja nie umiałam jej tego wyjaśnić.
-Nie mogę zaprzyjaźnić się z tą dziewczyną, a właśnie to robię.
-Ale nie tylko o to chodzi, prawda?- moja przyjaciółka przyglądała mi się uważnie.
-Coraz bardziej dostrzegam, że to nie tylko o zwykłą ochronę chodzi- powiedziałam z zaniepokojeniem.
Po szkole pojechałam po Emily.
-Cześć- uśmiechnęła się wsiadając.
-Cześć- mruknęłam. - Jak tam w szkole?
W drodze jak zwykle co chwilę zaglądałam do bocznych lusterek. Myślą, że jak zmienią samochód to ich nie rozpoznam- pomyślałam widząc śledzący nas samochód.
-Spoko. A tak w ogóle to wszystkiego najlepszego.
Spojrzałam pytająco w lusterko.
-Paul wczoraj powiedział mi, że masz urodziny.
Mało nie zakrztusiłam się śliną. Jednak pozostawiłam to bez odpowiedzi.
Podjeżdżając pod jej dom zauważyłam policje, Jacka Browna i Borysa, który dał mi znak, że mam jechać dalej.
-Co się stało? Czemu jedziesz dalej?- Emily zasypywała mnie pytaniami, na które nie mogłam jej odpowiedzieć.
-Pojedziemy do mnie.
Czułam zaniepokojony wzrok na sobie. Em wiedziała dużo więcej niż jej rodzicom się zdawało. Nie była przecież już małym dzieckiem i pewne sprawy rozumiała, a jednak wszystko przed nią ukrywali. Pewnie myśleli, że tak będzie lepiej. Jak tak myśleli to ich sprawa.
Wysiadając z samochodu wybrałam numer do Borysa.
-Co się stało?- spytałam gdy tylko odebrał, wpuszczając przy tym Emily do domu.
-Ktoś się włamał do domu.
Nalałam dziewczynie soku.
-No i co? Po co ta cała akcja z odjazdem- wyszłam do łazienki na chwilę zostawiając dziewczynę samą.
-Bo to nie było zwykle włamanie. To było ostrzeżenie. Musisz pilnować małą bardziej niż kogokolwiek innego przedtem. No i oczywiście musisz uważać, żeby nie zaczęła czegoś podejrzewać.
Westchnęłam.
-No i przy okazji masz przyjść na kolacje do Brownów. Im częściej u nich będziesz tym lepiej- rozłączył się, a ja walnęłam w ścianę z wściekłości.
-Wszystkiego najlepszego Ann- warknęłam.
Policzyłam do dziesięciu i wyszłam z łazienki. Em siedziała na kanapie w salonie i powoli piła sok. Usiadłam na przeciwko niej.
-Więc co się stało?- spojrzała na mnie pytająco.
-Jakieś gnojki wybili szybę w oknie. Nie wiem po co to całe zamieszanie- kłamałam jak z nut, a ona w to wierzyła.
Nastała cisza.
-Kiedy zawieziesz mnie do domu?
-Za niedługo. Pójdę się tylko przebrać i cię odwiozę.
Kiwnęła głową.
-Włącz sobie telewizor albo coś. Jak chcesz to tam jest kuchnia. Zaraz wrócę- ruszyłam w kierunku schodów.
Wyciągnęłam z szafy rurki i bluzkę, a potem poszłam się przebrać. Gdy zeszłam na dół, zobaczyłam, że dziewczyna nie jest sama.
-Ładny dom- stwierdził lekko zachrypnięty głos.

***
Hejka! Znalazłam czas by wrzucić kolejny rozdział. Jak myślicie, kto pojawił się w domu Ann? Dzięki za wszystkie komentarze, które po sobie zostawiacie. Naprawdę dużo one dla mnie znaczą. Do napisania :)

5 komentarzy:

  1. Czyżby Paul?
    Rozdział fajny. Już nie mogę się doczekać next'a.
    Pozdrawiam :)
    S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że na końcu jest Paul.
    I czemu on wie o jej urodzinach?
    Czytając ten rozdział w mojej głowie pojawiło się coraz więcej pytań.
    Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach znajdę na nie odpowiedz.
    Smutne, że rodzice Ann, zapomnieli o jej urodzinach. Niestety tak czasem bywa.
    Czemu Państwo Brown ukrywają wszystko przed córką? Przecież ona w końcu się domyśli co się dzieje.
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam
    Kilulu
    P.S Znalazłam jedną literówkę:
    - Wczoraj oświadczyli mi, że idę do kina, a potem na kolacje, więc mam wolną chatę.
    Wydaje mi się, że powinno być "idą"
    Nie bierz tej uwagi do siebie, chciałam Ci pomóc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ze zwróciłaś na to uwagę. Musiałam nie zauważyć tego gdy pisałam. Jeszcze raz dzięki

      Usuń
  3. Świetne moze to byc kierowca samochodu ktory ich sledzil nie koniecnie Paul... <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Ten blog jest niesamowity i naprawdę wciąga.

    OdpowiedzUsuń

Szablony