wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 5

Gdy zeszłam na dół, zobaczyłam, że dziewczyna nie jest sama.
-Ładny dom- stwierdził lekko zachrypnięty głos.
-Co tu robisz?- spytałam już i tak za bardzo zdenerwowana.
-Wszystkiego najlepszego- był zbyt spokojny. Zbyt normalny by czegoś nie kombinować.
-Dziękuje- wzięłam od Paula bukiet czerwonych róż.
-Twoje ulubione- coraz bardziej byłam zaniepokojona zachowaniem tego chłopaka. Ciekawiło mnie skąd on to wszystko wie.
-Tylko nie myśl, że to odwróci moją uwagę od pytania co tu robisz?- naprawdę próbowałam być miła.
-Przyjechałem po siostrę. Widać, że sobie nie radzisz z jej ochroną- było mi dużo lepiej gdy powróciła prawdziwa wersja Paula.
-To nie twój interes- warknęłam.
-Jakbyś zapomniała to moja siostra- podniósł ton.
-A to mój dom. Dostałam polecenie, że mam ją tutaj przywieźć to, to robię. A jak wiem to miałeś trzymać się ode mnie z daleka.
No, dalej Ann. Ciekawe co jeszcze przydarzy się w tym dniu.
-Zapomniałem uprzedzić, że nie dotrzymuje obietnic- wzruszył ramionami.
Zacisnęłam powieki i wzięłam kilka głębokich oddechów. Pierwszy raz byłam bezradna. W tej chwili marzyłam o tym by być zwykłą nastolatką. Miałam ochotę wyjść i wyjechać gdzieś, gdzie zacznę nowe życie. Jednak coś powstrzymywało mnie przed tym.
Powoli otworzyłam oczy.
-Masz pięć sekund aby opuścić mój dom- powiedziałam spokojnie.
-Bez Em nie idę.
Dopiero teraz zorientowałam się, że dziewczyna widzi całe zajście. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
-Emily chodź, zawiozę cię do domu- oznajmiłam, a dziewczyna od razu zaczęła iść w moim kierunku.- Ty tu nie zostaniesz.
Chłopak wyszedł od razu po siostrze.
Miałaś nie przyjmować tego zlecenia. No i widzisz, przyjęłaś i patrz z kim musisz się zadawać.
Spróbowałam zignorować prześladujące mnie myśli.
Ta... Próbować sobie możesz, ale czy ci się uda?
Otworzyłam drzwi samochodu, by Em mogła wsiąść i usiadłam na miejscu kierowcy.
-A ty co robisz?- spojrzałam zdziwiona na Paula, który w tym momencie rozsiadał się na miejscu obok.
-Jak widzisz siedzę.
Westchnęłam.
-Drugiego dziecka do ochrony nie potrzebuje- mruknęłam zapalając silnik.
-Jestem starszy od ciebie.
-Czy ty kiedykolwiek jesteś cicho?
Udał, że się zamyśla.
-Raczej nie- posłał mi uśmiech, udałam, że go nie zauważyłam.
Spojrzałam w lusterko. Emily siedziała zamyślona. Pewnie nawet nie zauważyła, że jej brat nam towarzysz. Wtedy zrozumiałam, dlaczego nie umiem odejść i zostawić tego wszystkiego. Ta dziewczyna zbyt bardzo przypominała mi czas kiedy byłam pod ochroną dwadzieścia cztery na dobę.
Po niedługim czasie byliśmy pod domem Brownów. Rodzice Emily już na nas czekali. Zjedliśmy wspólnie kolację, a potem Jack pod jakimś pretekstem wysłał Em do pokoju. Wiedziałam, że zmierzamy do tej rozmowy.
-Więc co się stało?- spytałam.
-Ktoś chce porwać Emily- wyrzucił Jack.- Dlatego cię zatrudniliśmy. Teraz wiemy, że to co robisz to za mało. Wiem, że masz swoje życie prywatne, ale...
-Dobrze- nie wiem dlaczego się zgodziłam.- Gdy ja nie będę mogła, wezmę kogoś do pomocy z firmy.
Jack i jego żona, Amelia spojrzeli na mnie z wdzięcznością.
-Niech się państwo nie boją, dopóki ochraniam Emily, nic się jej nie stanie.
Przypatrywałam się mężczyźnie, który wyraźnie coś ukrywał. I on wiedział, że to widzę. Powoli wstałam.
-Ja już pojadę.
Kobieta kiwnęła głową. Gdy ruszyłam do drzwi, zauważyłam, że Paul idzie za mną. Westchnęłam i obróciłam się stając.
-Mój samochód jest pod twoim domem.
-To czeka cię spacer, bo drugi raz do mojego samochodu nie wsiądziesz- i jak gdyby nigdy nic po prostu wyszłam. Chłopak był wyraźnie zaskoczony.
-A jak mi się coś stanie?- zawołał za mną.
Mimowolnie zaśmiałam się.
-Jesteś starszy ode mnie. Jeśli ja sobie radzę, to ty też powinieneś- odpowiedziałam wsiadając do samochodu. Miałam odjechać, ale zatrzymałam się. Otworzyłam okno.
-To idziesz czy mam czekać całą noc?- co ja robię?
Chłopak uśmiechnął się i podbiegł do samochodu. Gdy wsiadł, zapaliłam silnik i odjechałam.
Jechaliśmy jakiś czas w ciszy.
-Z tobą wszystko w porządku?- spytał chłopak, a ja rzuciłam mu ostrzegawcze spojrzenie.
-Tak, a z tobą?.
-Oczywiście, ale to nie ja gapię się co pięć sekund w boczne lusterko.
-Robię to z przyzwyczajenia- mruknęłam.
Kiedy dojechaliśmy pod mój dom, odetchnęłam z ulgą. Nie czekając aż Paul odjedzie, weszłam do domu i rzuciłam się na kanapę wybierając numer do Cam. Powiedziała, że będzie za pół godziny.
Dziewczyna została mnie rozwaloną na kanapie z włączonym telewizorem. Od kiedy wróciłam nie ruszyłam się z tego miejsca nawet na sekundę.
-Od kogo?- wskazała palcem na kwiaty.
-Od Paula- powoli wstałam. Spojrzałam na dziewczynę, która odwróciła wzrok. Spojrzałam na nią dokładnie.
-To nie tak- dziewczyna zaczęła się tłumaczyć zanim cokolwiek powiedziałam.- Po prostu rozmawiałam z Jamesem o twoich urodzinach, a Paul po prostu był w pobliżu i musiał usłyszeć o czym rozmawialiśmy.
-Rozmawiałaś o mnie z Jamesem?
-Zastanawiałam się nad wyborem prezentu dla ciebie. A potem Paul do mnie przyszedł i zaczął wypytywać o co chodzi- mimo, iż byłam lekko wkurzona jej mina mnie rozbroiła i zaczęłam się śmiać.
Dziewczyna była całkowicie zaskoczona moją reakcją.
-To ja użeram się z nim pół dnia i zastanawiam się skąd wie o moich urodzinach, by potem dowiedzieć się, że to wszystko przez moją przyjaciółkę- te słowa wywołały kolejną porcję śmiechu.
Powoli podeszłam do dziewczyny.
-Wybierz coś, a ja zaraz wrócę- oznajmiłam i nadal chichocząc poszłam do pokoju.
Zimny prysznic orzeźwił mnie. Ubrałam się w dres i zeszłam do dziewczyny, która miała już wybrane filmy. Po piętnastu minutach przyjechała pizza i zaczęłyśmy oglądać jakąś komedie.
Po jakimś czasie ktoś zadzwonił do drzwi. Poszłam otworzyć. Stał tam kurier z bukietem czerwonych róż.
-Anna Collins?- spytał mężczyzna.
Kiwnęłam głową. Kurier podał mi bukiet i nic nie mówiąc po prostu odszedł. Zanim Camilla zdążyła przyjść, zauważyłam liścik. "Wszystkiego Najlepszego. Nie myśl, że uciekniesz. Za niedługo spotkamy się, kochanie"
Wpatrywałam się w liścik nie wiedząc o co chodzi. Musiała to być pomyłka. Jednak gdy usłyszałam kroki Cam, liścik szybko schowałam do kieszeni.
-Kolejny bukiet?- dziewczyna uśmiechnęła się podnosząc brew.- Od kogo?
-Nie wiem. Nie było liściku- skłamałam.
Reszta wieczoru upłynęła już spokojnie. Obejrzałyśmy jeszcze dwa filmy, wypiłyśmy całą butelkę jakiegoś wina i poszłyśmy spać. Gdy tylko przyłożyłam głowę do poduszki, od razu zasnęłam.
Mój sen nie trwał długo. Obudziłam się słysząc dzwonek telefonu. Nieznany numer do mnie dzwonił. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo?
-Zrezygnuj z tego zlecenia, bo pożałujesz.
 

*****
Kolejny rozdział dodany. Od razu przepraszam za błędy i dziękuje za wszystkie komentarze pozostawione po was. Do napisania

8 komentarzy:

  1. Bardzie fajne opowiadanie i fajny wątek ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Błędów nie znalazłam, a rozdział nieziemski.
    Nie wiem czemu ale tak strasznie mi się podoba.
    Dziwne, że Paul tak chętnie gadał z Ann.
    Jestem też ciekawa co to za liścik i czemu Ann schowała go przed przyjaciółką.
    Coraz bardziej boję się o główną bohaterkę, mam nadzieję, że nic jej się nie stanie.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, ta historia jest coraz ciekawsza.
    Pozdrawiam
    Kilulu

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny i dzieje się w nim :D
    Już nie mogę się doczekać next'a
    Pozdrawiam :)
    S.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do Liebster Award ! Szczegóły -http://my-love-opowiadanie-o-harrym.blogspot.com/2014_02_01_archive.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiste ;3 :)* dreszczykemocjii *
    ~ S.

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymasz w napięciu ! Świetny rozdział : )

    OdpowiedzUsuń
  7. Niebanalna historia w połączeniu z twoim talentem daje niesamowity efekt!

    OdpowiedzUsuń

Szablony