Co chcę, mogę z niego mieć*
--------------------
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
! Notka pod rozdziałem !
Kilka dni później...
-My wejdziemy tyłem- wskazał Jared na planie budynku.- Ruda już tam będzie i da nam znak, kiedy mamy wejść.
Spróbowałam przypomnieć sobie rozmieszczenie wszystkich pomieszczeń w realu. Ostatni raz byłam tam dwa lata temu i oczywiście Organizator mógł coś pozmieniać, ale chciałam chociaż w jakimś stopniu wiedzieć, że dobrze idę.
-Tutaj zawsze ktoś stoi- oznajmiłam pokazując miejsce, w którym powinien być główny korytarz.
Mężczyzna przyjrzał mi się uważnie, a potem przeniósł wzrok na Juliet, która jak gdyby nigdy nic, siedziała sobie spokojnie i popijała kolejny kieliszek wina. Czasami zastanawiałam się, jak Max z nią wytrzymywał.
Pokręciłam głową i powróciłam do rzeczywistości.
-Ale wiem- ciągnęłam jednocześnie przygryzając dolną wargę.- Jak można się ich pozbyć.
Przyjaciel podniósł prawą brew w pytającym geście. Wskazałam na kobietę.
-Wiesz...- zaczęłam mówiąc głośniej.- Organizator lubi rude.
Podkreśliłam ostatnie słowo. Niedoszła szwagierka spojrzała na mnie morderczym wzrokiem. Wzruszyłam ramionami.
-Nie pójdę do łóżka z jakimś staruchem- postanowiła widocznie obrzydzona.
Odsunęłam od siebie butelkę wina, którą Jared znów do niej przysunął. Był wyraźnie rozbawiony.
-Ruda- zaśmiał się.- Nie masz innego wyjścia, dlatego radzę wypij trochę. Będzie ci lepiej.
Na ostatnich słowach niebieskooki nie umiał się powstrzymać i wybuchnął głośnym śmiechem.
Uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam się, by tego nie zauważyła.
-Jeszcze raz- wysyczała przez zęby.- Powiesz na mnie Ruda, to obiecuję, że....
Podniosłam się z miejsca i ruszyłam w kierunku kuchni. Nie chciałam słyszeć jak Juliet przysięga, że pozbawi mojego przyjaciela męskości, bo zazwyczaj ubierała to jeszcze w stertę przekleństw i punktami mówiła, co zrobi po kolei.
Wywróciłam oczami i wyciągnęłam z lodówki wodę. Dzisiejszej nocy miał zakończyć się mój koszmar. Wszystko było przygotowane. Juliet miała zająć się Organizatorem, ja Lucasem, a Jared Jamesem i osobami, które chciałby nam przeszkodzić.
Trzymając komórkę w dłoni westchnęłam ciężko. Jeśli to zrobię, on może mnie wydać, a jeśli tego nie zrobię, będę się obwiniać całe życie za jego śmierć. Tak James, był sukinsynem, ale to przez moich rodziców taki się stał. To oni wydali wyrok na jego ojca i czułam, że jeśli on umrze, nigdy nie dowiem cię całej prawdy.
Wybrałam numer Jamesa i zadzwoniłam do niego. Po dwóch sygnałach odebrał.
-Czego?- warknął.
Zacisnęłam powieki i policzyłam do pięciu.
-Obiecuję, że jeśli mnie wydasz, znajdę cię i zabije. Choćbyś był na drugim krańcu świata.
Po drugiej stronie nastała głucha cisza, jednak po chwili blondyn się odezwał.
-Zawsze jesteś taka nie ufna w stosunku do ludzi?- spytał retorycznie.
-Przed drugą masz zniknąć z klubu- wysyczałam.- Nikt nie ma wiedzieć, że ciebie tam nie ma, rozumiesz?
-Jest pytanie. Co chcesz w zamian?
-Prawdy- odpowiedziałam krótko i rozłączyłam się.
Oparłam się o blat mebli i wzięłam głęboki oddech.
-Obym tego nie żałowała- szepnęłam.
-Idę się przejść- krzyknęłam kierując się w stronę drzwi.- Mam nadzieję, że dom będzie stał, gdy wrócę.
Nie czekając na ich odpowiedź, założyłam buty i wyszłam z domu. Była to ostatnia okazja by spotkać się z Emily, potem miałam już na zawsze zniknąć z jej życia. Poczułam ukłucie w sercu na myśl, że już nigdy więcej nie spotkam się z siostrą Paula.
Postanowiłam, że gdy tylko będzie po wszystkim, wyjadę na święta do babci, a potem zamieszkam w Nowym Yorku. Z dala od rodziców i ich kłamstw. Jeżeli nie wyjaśnią mi wszystkiego, mogą uznać mnie za zmarłą. W końcu sami chcieli bym to ja była na miejscu Maxa w tamtym dniu.
Po chwili zorientowałam się, że po policzku spłynęła mi pojedyncza łza, którą jak najszybciej starłam. Oni nie byli warci moich łez.
Drzwi otworzył mi Paul, który najwyraźniej gdzieś wychodził.
-Hej, co tu robisz?- spytał zaskoczony.
Odwróciłam wzrok. Było to dużo trudniejsze niż myślałam. Jeszcze kilka dni temu wierzyłam, że się uda. Że damy sobie szanse i będzie dobrze. Było to kłamstwem. Od początku wiedziałam, że to nie ma przyszłości.
Ja miałam wyjechać, a on tutaj zostać. Pochodziliśmy z dwóch innych światów. W moim on znalazł się przez przypadek, ja nawet przez moment nie miałam normalnego życia. Pożegnania są trudne. Myślałam, że pożegnanie z Maxem bolało mnie najbardziej. Jednak to był całkowicie inny rodzaj bólu, tam już nigdy miałam go nie spotkać, gdyż już nie żył. Teraz miałam już nigdy nie spotkać Paula, miałam codziennie budzić się z myślą, że on gdzieś tam żyje i z nadzieją, że jest szczęśliwy. Bezpieczny, bo nie jest przy mnie. Ludzie, którzy byli przy mnie, nigdy nie byli bezpieczni. Przeze mnie każdemu z nich coś się stało.
"Przy pożegnaniu najgorsze jest patrzeć w oczy osoby, którą kochasz i zdawać sobie sprawę, że widzisz je ostatni raz".
-Paul- głos mi się załamał.- Przepraszam.
Brunet zmarszczył brwi.
-Ann, o co chodzi?- chłopak chwycił mnie za dłoń i pociągnął do środka.
Przytuliłam się do niego, a z oczu zaczęły płynąć mi łzy. Po chwili odsunęłam się od niego.
-Proszę- szepnęłam.- Pożegnaj ode mnie Em. I zapomnij, że istniałam.
Chciałam odejść, ale mnie zatrzymał.
-Ty chyba nie myślisz, że dam ci odejść- podniósł ton.
-Na to właśnie liczę- wyznałam nie patrząc na niego.
Czarnooki podniósł moją twarz.
-Ann, do cholery jasnej, kocham cię, rozumiesz?- patrzył mi w oczy.- Nie pozwolę ci odejść. Nie teraz.
Gdy nie zareagowałam, puścił mnie i odsunął się. Doskonale wiedziałam, że go zraniłam, ale jak inaczej mogłam postąpić?
Zraniłam człowieka, który dla mnie się zmienił, był przy mnie zawsze i który mnie kochał. Taką jaką byłam.
Nie zasługiwałam na niego.
-Zostań- poprosił.- Dla mnie.
-Przepraszam, że Max wpakował cię w to wszystko.
Obróciłam się i wyszłam.
Nie zdawałam sobie sprawy, że jest tyle odmiennych sposobów na to, żeby powiedzieć „żegnaj”.**
Przed pierwszą w nocy po cichu zeszłam do garażu i zapaliłam światło. Ścigacz Maxa stał w tym samym miejscu, w którym go zostawił. Rodzice chcieli go wyrzucić, jednak nie pozwoliłam im na to. Obiecałam, że zajmę się motocyklem i miałam zamiar spełnić obietnicę.
Trzymałam kask w dłoniach i stałam przed maszyną. Wzięłam głęboki oddech.
-Będzie dobrze- mruknęłam i sprawdziłam czy wszystko mam. Założyłam kask i wsiadłam na motocykl.
Nim się zorientowałam, jechałam przez miasto ponad dwieście na godzinę.
Będąc coraz bliżej celu, zaczęłam zwalniać. Po niedługim czasie zaparkowałam obok Jareda i przywitałam go lekkim uśmiech.
Czekaliśmy na znak od Juliet. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że trochę potrwa nim Organizator zaprosi ją na górę.
Dwadzieścia trzy minuty po drugiej ruszyliśmy w kierunku tylnego wejścia do klubu.
-Wiesz, że jeśli się nie uda, to nasza ostatnia noc- ostrzegł przyjaciel.
-To zróbmy tak, by była to najlepsza noc naszego życia- odpowiedziałam "bawiąc się" przy zamku.
-Jasne szefowo- mrugnął do mnie i puścił mnie przodem.
Wszędzie rozbrzmiewała muzyka. Łatwo było poznać kto wygrał dzisiejszy wyścig. Zwycięzcy zazwyczaj najwięcej pili i próbowali robić własne show. Próbować zawsze można...
Mimo iż w środku było ciemno, od razu rozpoznałam ochroniarzy Organizatora. Jak zwykle ubrani w garnitury z łysą głową przemierzali cały klub. To był dowód, że Juliet dobrze się spisała, a jej ofiara jest już na górze.
-Idź na górę- rozkazał Jared.- Ja zajmę się resztą.
Kiwnęłam głową. Wyciągnęłam pistolet i odbezpieczyłam go.
Lucas i James znajdowali się w jednym z gabinetów, w którym zazwyczaj przebywali. Młodszy z "bliźniaków" gdy tylko dostrzegł, iż zbliża się druga, poinformował kuzyna, że idzie na dół.
Ten zajęty swoimi sprawami nawet nie zwrócił uwagi na dziwne zachowanie Jamesa. Zbyt bardzo był pochłonięty swoją pracą. Chciał zrobić "prezent" na święta Collinsom. Nienawiść rządziła nim na tyle, że przestał jasno myśleć. Zaczął tracić czujność i może dlatego nie dostrzegł, że popełnił błąd. Pozwolił Annie dojść do siebie i to spowodowało, że nie był tak silnym przeciwnikiem jak wcześniej.
Pół godziny później ktoś otworzył drzwi. Blondyn kompletnie zignorował swojego gościa i nawet nie obdarował go spojrzeniem.
Brunetka patrzyła na niego z politowaniem. Odchrząknęła, a wtedy młody mężczyzna spojrzał na nią. I oboje nie byli pewni tego, co uważali za idealne jeszcze przed sekundą.
Patrzyłam na człowieka, który zniszczył całe moje życie i nie potrafiłam tego zrobić. Nie potrafiłam go zabić.
-Zniszczyłeś całe moje życie- powiedziałam.- Chcę wiedzieć dlaczego.
-Zabiłaś mojego przyjaciela suko- zaśmiał się bez grama radości.- Mając trzynaście lat zabiłaś mojego przyjaciela, a swojego brata.
-Co ty pierdolisz?- syknęłam.- Max był moim jedynym bratem. A tamtego faceta wynajął twój ojciec.
Podniósł prawą brew do góry.
-Kto ci to powiedział, hm?- uśmiechnął się szyderczo.- Może twoi rodzice, którzy okłamują cię od dnia urodzin?
Kłamał. Od zawsze kłamał. Byłam stuprocentowo pewna, że wszystko co mówił było kłamstwem. Zamknęłam oczy jednak nie umiałam pociągnąć za spust.
Po chwili usłyszałam dźwięk wystrzału. Obróciłam się i zamarłam. Przede mną stał...
-Max....
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
------------------
* De Su- " Życie cudem jest"
**Maggie Stiefvater "Trylogia Drżenie: Niepokój"
Więc druga część będzie, ale jest jeden warunek. Musicie być bardziej aktywni. Naprawdę nie wiele czasu zajmuje napisanie zwykłej buźki, lub kropki. Nie chcę bawić się w 10kom = nowy rozdział, bo to jest idiotyczne i mam nadzieję, że nie potrzebne.
Wiem zabijecie mnie za tą akcje z Paulem.
Jak podoba wam się zakończenie pierwszej części? Czekam na wasze opinie.
Jeśli macie jakieś pytania, to pytajcie.
Do napisania
Bardzo fajnie :) Ale na prawdę szkoda mi Paula ;c ;// No nic noo ;// Czekam na następny rozdział :)) Pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńSuoer swietna czesc 1. zycze weny :* paul mrrrr kociag *-*
OdpowiedzUsuńświetne
OdpowiedzUsuńale zajeviste wkońcu dowiedziała się że max przeżył <3 ale mam ochote zabić cię za ta sytuację z paulem normalnie wredna baba z ciebie jak moglas to zrobić ? jestem ciekawa o co chodzi z tym że ann zabiła swojego brata .mam nadzieję że w następnej części wyjawisz ten sekret a w przyszlych ann będzie z paulem. zapraszam do mnie na spodziewajsieniespodziewanego.blogspot.com i czekam na opinię buziaki :***
OdpowiedzUsuń<3 czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajne xD
OdpowiedzUsuńW takim momencie skończyć no nie zle <3
OdpowiedzUsuńOstatni rozdział bardzo ciekawy i nie mogę się doczekać drugiej części i reakcji Ann na swojego brata jak go zobaczyła...
I mam nadzieję,że będą razem Ann z Paulem
Ps.Pozdrawiam i będę czekać bardzo cierpliwie na kolejną część <3
Wow, rozdział genialny
OdpowiedzUsuńCiekawe jak Ann zareaguje, widząc Max'a i czy teraz wszystkiego się dowie. Mam nadzieję, że nie załamie się, w końcu zabiła swojego brata, choć o tym nie wiedziała. Już nie mogę się doczekać drugiej części.
Życzę Ci dużo weny.
Trzymaj się ;)
S.
Pisz dalej ... I dodawaj częściej :*
OdpowiedzUsuńOby Max przeżył i Ann była z Paulem. A i naprawdę super
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie <33
OdpowiedzUsuńZakończenie części pierwszej? Zaiste ^^
OdpowiedzUsuńJa już się nie mogę doczekać kontynuacji ♡
Przepraszam, że nie komentowałam, ale mamy maj co u mnie w szkole równą się z zaliczeniami i podciąganiem ocen, więc mam mnóstwo nauki :/ Mimo wszystko staram się czytać, ale nie zawsze komentuje.
Liczę, że Ann wróci do Paula i nie wścieknie się na nich wszystkich za ukrywanie faktu życia Maxa... No właśnie! Max! I to w dodatku żywy! Ciekawi mnie reakcja naszej panny Collins...
Pozdrawiam ~ Luar Princesa ♥
Część jest świetna tak samo jak 1 części i powiem szczerze już nie mogę się doczekać 2 cz.♥♥
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała żeby pojawiła się jeszcse w tym tygodniu ponieważ później będę musiała wyjechać... w każdym razie część jesg Megaa i czekam z niecierpliwością na 2 część :))
Ps pomyliłam się i dodałam ten kom. do 30 roździału
Ona ma wrócić do Paula. Mam nadzieję, że się Max zbytnio nie narzuci i uda im się zrobić cały plan.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się :'))
OdpowiedzUsuńale mogła by się z Paulem zejść XD
Boskie boskie boskie *-*
OdpowiedzUsuńBoskie kocham ! Czytam od nie dawna
OdpowiedzUsuńI sie zakochalam <3
Kiedy następny bo nie widziałam 32 :((