Kazałeś mi trudną drogą iść, za stróża mieć tylko ciemność*
-------------------------------------------
-Pokaż- dopiero po chwili doszedł do mnie głos Paula. Spojrzałam na niego niepewnie, a on wyciągał dłoń w oczekiwaniu.
Pokręciłam przecząco głową.
-Jedź szybciej, bo Emily nie może czekać- pospieszyłam go.
Brunet westchnął i odsunął swoją dłoń. Rozejrzałam się po moim samochodzie. Denerwowało mnie to, że nie mogę na niczym się skupić i chociaż na chwilę przestać myśleć o Jake'u. Bałam się go i to było pewne, jednak jakaś część mnie cały czas łudziła się, że się zmieni. Nie umiałam go ot tak skreślić i wyrzucić ze swojego życia. Podobno był największym śmieciem na świecie. Najgorszym człowiekiem na Ziemi.
To gdzie są ludzie od niego gorsi?
Czy tacy istnieli? Czy istniał ktoś gorszy od Jake'a Ronana? Odpowiedź była prosta. Istniał. A raczej nadal istnieje. Jest nim Organizator. Ale nie tylko on, jest dużo więcej ludzi, którzy są gorsi od niego.
-James zerwał z Camillą?- spytałam nagle.
-Nic mi o tym nie wiadomo, a co?- chłopak spojrzał na mnie i zmarszczył czoło.
-Była u mnie wczoraj- westchnęłam opierając się o szybę. Zaśmiałam się cicho.- Myślała, że jednym przepraszam coś zmieni. Chociaż... z kim ja rozmawiam? Jesteś z jej nową przyjaciółką.
-Nie jestem z Sarą- mruknął Paul wpatrując się w drogę.
-A...no tak... Wy nazywacie to otwartym związkiem, czy jakoś tak, nie?- spytałam bez grama kpiny.
-To nawet nie jest otwarty związek- westchnął.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Kiwnęłam tylko głową.
-Jakoś trzeba utrzymać reputacje- wyznał.
-Łóżko Sary na pewno ci w tym pomoże- stwierdziłam ironicznie.
-To raczej jej pomoże moje- poprawił mnie Paul.
-Szkoda tylko, że mojej reputacji już nic nie pomoże- mruknęłam smutno pod nosem, a samochód zatrzymał się pod szkołą Emily.
Siedziałam chwilę zamyślona.
-Wysiadaj- powiedziałam do Paula, a on spojrzał na mnie zaskoczony. Wywróciłam oczami i sama opuściłam mój samochód. Obeszłam cały i zaczekałam aż brunet wysiądzie.
-Czemu ja nie mogę prowadzić?- spytał zajmując moje poprzednie miejsce. Zauważyłam, że nie był zadowolony z utracenia panowania nad zabawką.
-A ty mi pozwoliłeś kierować swoim samochodem?- spytałam.
Chłopak mruknął coś pod nosem. Spojrzałam w boczne lusterko, a później na zegarek. Emily spóźniała się piętnaście minut. Nerwowo zaczęłam stukać w kierownicę.
Na szczęście dziewczyna po kilku minutach wsiadła do samochodu zdyszana.
-Ann przepraszam za spóźnienie, musiałam.... Paul co ty tu robisz?- spojrzała zaskoczona na brata.
Chłopak wywrócił oczami.
-Samochód mi się zepsuł, pamiętasz?- odwrócił się w tył by spojrzeć na siostrę.
Odpaliłam silnik i wyjechałam spod szkoły. Przez całą drogę Emily i Paul rozmawiali co jakimś czas pytając się mnie o opinię. Niezbyt słuchałam tego co mówią więc tylko przytakiwałam. Skupiałam się na drodze, na której wciąż za mną jechał czarny samochód...
W domu był tylko Max, który i tak siedział w garażu przy swoim ścigaczu.
Po przebraniu się w luźniejsze ciuchy dołączyłam do niego i przypatrywałam się jak pracuje. Ten motocykl kupił sobie cztery lata temu. Kilka miesięcy po tym, jak chciano go zabić. Twierdził, że to jego nowe życie, a że zawsze uwielbiał bestie na dwóch kółkach, zdecydował się na zakup ścigacza. Choć było go stać na dziesiątki lepszych, on nigdy nawet nie wspomniał o zakupie nowego. Ten był dla niego świętością.
-O czym myślisz, mała?- spytał rzucając we mnie ścierką.
-Nie jestem mała- pokazałam mu język i odrzuciłam ścierkę.
Spojrzałam na niego przechylając głowę na jedną stronę.
-Max, wiesz, że ja nawet nie znam twojej dziewczyny?- spytałam oburzona- Ja nawet nie wiem czy ty masz dziewczynę.
Chłopak zaśmiał się i powrócił do motocyklu.
-Jak ma na imię?- ogarnęła mnie ciekawość.
-Juliet- westchnął.
-Romeo i Juliet?- zaśmiałam się. Nasza babcia uwielbia Szekspira, więc ta książka zawsze się z nią kojarzyła, a imię Juliet jeszcze bardziej. - Ale chyba nie mówisz o tej blondynie, co cię kiedyś babcia próbowała z nią wyswatać?
Blondyn pokręcił przecząco głową, a na jego twarzy zauważyłam udawane przerażenie. Zaczęłam się śmiać.
-Max, nie przesadzaj- mruknęłam próbując udać poważną.- Juliet naprawdę była miła. Bynajmniej ja tak pamiętam.
Brat spojrzał na mnie i wywrócił oczami.
-Wiesz, że ona ma już męża i roczne dziecko?
Spojrzałam na niego zaskoczona.
-No widzisz braciszku- westchnęłam.- Nie chciałeś jej, a ja teraz nie jestem ciocią. Zniszczyłeś moje marzenia o byciu ciocią, nie dobry człowieku.
-Załamujesz mnie siostra, wiesz?- wpatrywał się we mnie brązowymi oczami, które były takie same jak moje. Kiwnęłam głową.
-To kim jest piękność, z którą muszę się tobą dzielić?- spytałam.
-Jest przeciwieństwem ulubienicy naszej babci- zdradził.
-Czekaj, czekaj- zaczęłam mu się dokładnie przyglądać.- Czyżby rudowłosa z zielonymi oczami i długimi nogami?
Widząc wyraz twarzy brata, wiedziałam, że dobrze zgadłam.
-Muszę ją poznać- zażądałam.- A teraz zmywam się. Muszę odrobić lekcje.
Pocałowałam brata w policzek i zaczęłam wychodzić z garażu.
-Nie długo ją poznasz- powiedział za mną.- Obiecuję.
Było około ósmej, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie zeszłam, mając pewność, że Max już wrócił i otworzy. Jednak gdy dzwonienie nie ustąpiło z westchnieniem wstałam z krzesła i zeszłam na dół. Nie spiesząc się, otworzyłam drzwi i zobaczyłam chłopaka, w kapturze, który zakrywał mu praktycznie całą twarz.
-Wpuścisz mnie?- spytał poddenerwowany głos Paula.
Zdziwiło mnie to, że ma na sobie kaptur. Nie przedłużając odsunęłam się, by wszedł.
-Jest ktoś u ciebie w domu?- spytał nie patrząc na mnie, a rozglądając się.
-Tylko Max w garażu- odparłam przyglądając mu się.
Chłopak obrócił się niepewnie w moją stronę i ściągnął kaptur. Zakryłam usta dłonią. Brunet miał całą twarz we krwi, która już wyschła. Zauważyłam, że ma przeciętą wargę i łuk brwiowy oraz podbite lewe oko.
-Co ci....?
-Nie ważne- przerwał mi, a potem wskazał na swoją twarz.- Zrobisz coś z tym?
Kiwnęłam głową i zaprowadziłam chłopaka do mojego pokoju, a potem poszłam po apteczkę.
-Ściągnij to- wskazałam na zakrwawioną bluzę, gdy wróciłam do pomieszczenia.
Paul zrobił to, o co poprosiłam, a ja stanęłam jak wryta. Nie to, żebym nigdy nie widziała go bez koszulki, bo już widziałam, ale jego tors był cały kolorowy.
-Kto ci to zrobił?!
-Martwisz się o mnie?- spytał, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Jednak po chwili skrzywił się.
Udałam, że nie słyszę pytania i zaczęłam przemywać mu rany wodą utlenioną.
-Ja pierwsza zadałam pytanie- mruknęłam po jakimś czasie.
Westchnął.
-To nie jest ważne.
Już nic nie mówiąc, skończyłam go opatrywać, a potem ruszyłam w kierunku drzwi.
-Pójdę po jakąś koszulkę od Maxa- oznajmiłam nie patrząc na niego.
Nawet nie zauważyłam, gdy do mnie podszedł i objął. Wtuliłam się w niego. Chłopak pocałował mnie w czoło.
-To Jake, prawda?- spytałam nie odsuwając się od niego.
Brunet nic nie powiedział, ale to tylko przekonało mnie, że mam rację. Jake się zmienił, ale nie tak jak myślałam.
Paul przytulił mnie mocniej do siebie, a potem delikatnie pocałował.
-Miałem tego nie robić, ale chyba nie uderzysz rannego?- zaśmiał się odsuwając mnie od siebie.
-Brown policzymy się jeszcze- udałam groźną i szybko wyszłam z pokoju.
Gdy zamknęłam drzwi wzięłam głęboki oddech i uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Gnojek wykorzystał okazję- mruknęłam do siebie nadal uśmiechając się i weszłam do pokoju brata.
Kiedy żegnałam Paula, do domu wrócili rodzice i spojrzeli zaskoczeni na mojego gościa.
-Kto to był?- spytał ojciec.
-Znajomy- mruknęłam i usiadłam w skórzanym fotelu.
-Mam nadzieję, że jego twarz to tylko wypadek- wyznała matka.
Byli w domu dwie minuty, a już ich miałam dość. Jak miałam wytrzymać w niedzielę?
-A jeśli nie to co?- spytałam wyzywająco.
-Nie chcemy byś spotykała się z ludźmi bez poziomu- odparł ojciec.
Zaśmiałam się szyderczo. No tak, gdyby Paul dzisiaj był bez obitej twarzy i powiedział swoje nazwisko, od razu zaczęli by udawać miłych ludzi.
-Od kiedy interesujecie się moim życiem?- zaczęłam przeskakiwać programy w telewizji.
-Od zawsze- ojciec zaczął się irytować.
Spojrzałam na nich z kpiną.
-Tak, zapominając o urodzinach, też się mną interesujecie- wypomniałam im.
-Mamy dużo pracy. A ty w przyszłość masz być kimś- stwierdziła kobieta.
Pokręciłam głową.
-Czyli kimś kim chcecie bym była- warknęłam i wstałam.- A w ogóle po co ta rozmowa? Po co tak wcześnie wróciliście z pracy, możecie tam wrócić i dalej pracować. Ja was nie potrzebuję.
Wzięłam bluzę i wyszłam z domu.
Usiadłam na schodach i tak po prostu siedziałam. Po chwili koło mnie pojawił się Max.
-Co się stało?- spytał zajmując miejsce obok mnie.
-Mam ich dość- jęknęłam.- Najchętniej wyprowadziłabym się stąd i pojechała z tobą do Nowego Yorku.
Blondyn westchnął ciężko.
-Musisz tutaj zostać- oznajmił.- Skończyć liceum i dopiero wtedy możesz zdecydować czy chcesz gdzieś indziej mieszkać.
-Max jestem dopiero w drugiej klasie- powiedziałam.- Mam tu mieszkać jeszcze ponad półtora roku? Przecież ja z nimi nie wytrzymam. Ty wyjedziesz, a ja znów zostanę z nimi sama. Od ponad trzech lat zajmują się tylko pracą papierkową, a mają mniej czasu niż kiedyś. A kiedy już go mają, to widzisz co się dzieje.
Brat nic nie powiedział.
-Ciekawe jak to jest- zaczęłam.- Mieć normalny dom, rodziców, którzy spędzają z tobą każdą wolną chwilę, wakacje spędzone razem i święta, które są prawdziwe. Gdyby nie ty, to nawet świąt by nie było. Babcia ma racje. Z roku na rok stają się większymi egoistami dla których liczy się tylko kasa.
-Mała zawsze będę przy tobie, wiesz? Nie ważne czy będę na drugim końcu świata, zawsze będziesz mogła na mnie liczyć- westchnął.- Mamy siebie, a to jest najważniejsze, nie?
-Ty masz jeszcze rudowłosą piękność- zaśmiałam się. A potem znów spoważniałam.- Oni się nigdy nie zmienią, prawda?
-Zawsze można mieć nadzieję- odparł.
Wstałam i otrzepałam spodnie.
-Idę się przejść- oznajmiłam, a chłopak kiwnął głową.
-Będę w garażu.
Powoli zaczęłam iść. Nie przeszłam daleko, może z sto metrów, gdy mój telefon zaczął dzwonić.Odebrałam widząc znów ukryty numer.
-Czego znów chcesz?- warknęłam.
-Już niczego. Pożegnaj się, bo to koniec- powiedział, a po chwili usłyszałam znajomy głos wystrzału.
--------------------------
Kasia Kowalska- "Spowiedź"
Napisałam dzisiaj ten rozdział, bo jutro nie dałabym rady. Chciałabym znać wasze opinię na temat tego rozdziału.
Dziękuje za komentarze. Do napisania.
świetna jest ta część :)
OdpowiedzUsuńDlaczego zakończyłaś w tym momencie ? Teraz w kółko będę się zastanawiała co się stanie, ej ty :)
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podoba, tylko szkoda, że Paul'a pobito. Znowu ją pocałował, ale chyba Ann coraz bardziej się to podoba ^^ :D
Już nie mogę się doczekać następnej części.
Pozdrawiam :)
S.
O wiele lepsza od poprzedniej. Tak trzymaj!:-)
OdpowiedzUsuńSuper! Nie mogę się doczekać następnej część.
OdpowiedzUsuńO boze 0.0. mam tyle pytan :'( teraz sie boje :( ale rozdzial ;33 mega zajebisty
OdpowiedzUsuńo matko :) rozdzial superrrrrrrrrrrr poprostu rzadzi :D
OdpowiedzUsuńa tak w ogole to moja kolezanka ma blog i chcialabm go polecic http://bawsiebaw.blogspot.com/
Zajebiste<3<3<3<3 weszlam na twojego bloga bo znalazłam linka na quku . Jeju nie mogę się doczekać następnej części dodawaj szybko!!!!! :*******
OdpowiedzUsuńFajne :) Ciekawe co się stanie dalej. Zabije ją czy może nie? Pytania są więc czekamy na nn ^^Pozdrawiam Luar ♥
OdpowiedzUsuńps. Paul jest coraz fajniejszy
Jejku jej *_* Kocham Kocham Kocham <3 Czekam na next i Jej to nie to tak nie może być :( Ratujcie ją!!!! Część ŚWIETNA ^^
OdpowiedzUsuńHej, na ten blog wpadłam przypadkiem, z czego strasznie się ciesze :D
OdpowiedzUsuńPiszesz naprawdę zajebiście :D W jeden dzień przeczytałam wszystkie rozdziały i chce więcej! Xd
Z niecierpliwością czekam na nową notkę i życzę weny <3
Jeśli mogłabyś, to informuj mnie o nowościach na ostatnitaniec.blogspot.com
Pozdrawiam :*
seo
Twoje rozdziały są po prostu genialne . <3 Im nowsze to lepsze <33 *.*Kocham po prostu twój blog i czekam z niecierpliwością na następny rozdział <33
OdpowiedzUsuńHej. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na nowy rozdział.
jedna-twarz-dwa-zycia.blogspot.com
Wspaniały ten rozdział,ciekawa jestem co sie stanie <3
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na kolejny rozdział ;)))
Boskieee i widac ze masz talent do pisania :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
OdpowiedzUsuńKońcówka jest przerażająca.
Podoba mi się;D