poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 22

Próbujesz mnie ratować, Nie spodziewaj się zbyt wiele
Sądzisz, że zwariowałam, Tak, sądzisz, że zwariowałam.*

---------------------

CZYTASZ = KOMENTUJESZ




Wybrałam numer do Jareda i czekałam aż odbierze.
-Proszę odbierz- szepnęłam gdy po raz kolejny nie odebrał.
Było już po trzeciej, a ja nadal siedziałam w firmie. Bałam się opuścić gabinet i tylko on mógł mi pomóc. 
Po dziesięciu minutach zrezygnowałam i rzuciłam komórkę na biurko. 
Zaczęłam nerwowo chodzić po pomieszczeniu. W końcu stwierdziłam, że jeśli Jared nie odbiera, to jedynym wyjściem jest zadzwonienie do Paula, który pewnie teraz śpi.
-Halo?- usłyszałam zaspany głos bruneta w słuchawce.
Odetchnęłam z ulgą.
-Paul, możesz po mnie przyjechać?- spytałam niepewnie.
-Gdzie jesteś?
-W firmie. 
Usłyszałam głośne westchnienie.
-Będę za chwilę- obiecał i rozłączył się. 
Dziesięć minut trwało jak dziesięć godzin. Nie interesowało mnie to, co Paul sobie o mnie pomyśli. I tak już prawie wszyscy myślą, że zwariowałam. Mogłam się z nimi zgodzić. Tak, zwariowałam. Ale kto na moim miejscu by tego nie zrobił? Straciłam brata, co było dla mnie ogromnym ciosem, ale nawet z tego dałabym radę się podnieść. Gdyby nie ten psychol.
Wiedząc, że Paul wcześniej by zgubił się w budynku niż mnie znalazł, niepewnie opuściłam gabinet, a później zjechałam windą na dół. 
Wszędzie było ciemno. Wszystkie alarmy były pewnie powłączane i gdyby nie moja pamięć do cyfr, już dawno zjawił by się tutaj ktoś, a ja miałabym nie mały kłopot.
Powoli wyszłam z budynku, ostatni raz wbijając kod. Paul już czekał na mnie przed wejściem. Widziałam, że wyciągnęłam go z łóżka i nagle poczułam się winna. 
Podeszłam do chłopaka i spontanicznie przytuliłam się do niego. 
-A to za co?- powiedział uśmiechając się delikatnie.
Wzruszyłam ramionami i ruszyłam w kierunku jego samochodu. Wsiadłam do samochodu i skuliłam się na miejscu pasażera. W drodze nie wiele rozmawialiśmy, zresztą jak zwykle ostatnio. 
-Ja...- zaczęłam, gdy byliśmy już pod moim domem..- Postanowiłam, że...pójdę jutro do szkoły.
Zaczęłam bawić się palcami, które stały się nadzwyczaj interesujące. Czułam na sobie wzrok Paula. 
-Jesteś pewna?- spojrzałam na niego i delikatnie kiwnęłam głową.
-Max....On chciałby bym nadal normalnie żyła...
Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza.
-A ty tego chcesz?- nie dawał za wygraną.
-Chce... Nie chce, się poddać- jąkałam się.
Chłopak kiwnął głową. Powoli wysiadłam z samochodu, a brunet zrobił po chwili to samo. Posłałam mu pytające spojrzenie.
-Odprowadzę cię- wyjaśnił.
-Dziękuje- szepnęłam.- Dziękuje, że udajesz innego, by mi pomóc.
Wbiłam wzrok w ziemię i pozwoliłam by Paul zaprowadził mnie do domu, a później do pokoju. Nacisnęłam włącznik światła i zorientowałam się, że jest coś nie tak. Dokładnie rozejrzałam się po pokoju, a mój wzrok zatrzymał się na biurku.
-Paul, pójdziesz...pójdziesz sprawdzić, czy moi rodzice są w domu?- spojrzałam na niego.
Bez słowa chłopak opuścił mój pokój, a ja podeszłam do biurka, gdzie leżał bukiet czerwonych róż i kartka.
-Znam każdy twój ruch. Nigdzie nie jesteś bezpieczna- przeczytałam cicho.
Nerwowo rozejrzałam się po pomieszczeniu. On był w moim domu. Obróciłam się w stronę drzwi, Paul stał oparty o framugę. Widziałam, że się zdenerwował. 
-W kuchni zostawili kartkę, że wrócą pojutrze- mruknął. 
Opadłam na krzesło i schowałam twarz w dłoniach.
-Dlaczego on po prostu mnie nie zabije?- spytałam sama siebie. 
Nawet nie usłyszałam, gdy Paul do mnie podszedł.
-Kto?- wpatrywał się we mnie swoimi ciemnymi oczami, widocznie zaniepokojony.
-Problem tkwi w tym, że nie wiem- szepnęłam tempo patrząc się w jeden punkt.


Uśmiech pojawił się na twarz blondyna, gdy zauważył, że dziewczyna wróciła do domu. Teraz tylko musiał poczekać, aż brunetka zauważy prezent, który dla niej zostawił. Czerwone róże były jej ulubionymi kwiatami. 
Światło w jej pokoju się zapaliło i po chwili przy oknie zauważył drobną postać dziewczyny. Mógł wyobrazić sobie przerażony wyraz jej twarz. Uwielbiał gdy się bała. Sprawiało mu to ogromną przyjemność.
Leniwie wyciągnął swój telefon i wybrał numer, pod który dzwonił każdej nocy. Jednak nie odebrała, a rozłączyła się. W chłopaku zagotowało się. 
Uderzył wściekły w kierownicę. Ta dziewczyna doprowadzała go do szaleństwa. 
-Ona nie ma prawa nie odbierać ode mnie- mruknął do siebie jednocześnie odpalając papierosa. 
Po chwili zaśmiał się, bo w głowie już miał plan na następną niespodziankę dla brunetki. Tak, ten plan wydawał się dla niego idealny. 
Postanowił, że w końcu stanie twarzą twarz z brunetką i uświadomi jej, że to on za tym wszystkim stoi. 


Obiecałam sobie, że dzisiaj pójdę do szkoły i zamierzałam słowa dotrzymać. Powoli wstałam z łóżka i chciałam pójść do łazienki, gdy nagle napotkałam przeszkodę.
Przetarłam dłońmi oczy i spojrzałam w górę. Kompletnie zapomniałam, że Paul został w nocy. 
-Idź się przyszykuj- mruknął do mnie.- Ja pojadę do siebie, a później wrócę po ciebie.
Chłopak uśmiechnął się do mnie, próbując dodać otuchy, a po chwili wyszedł. W tej samej chwili ogarnęła mnie panika. Już nie byłam przekonana do mojego, jak wcześniej mi się zdawało, idealnego planu powrócenia do życia.
A co jeśli nie dam rady? W szkole będę sama.
Ty cały czas jesteś sama. 
-Zamknij się- warknęłam sama do siebie. 
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam jakieś ciuchy, a później udałam się do łazienki.
Kiedy podjechaliśmy już pod szkołę, nie chciałam wyjść z samochodu.
-To był głupi pomysł- stwierdziłam.
-Jeśli teraz tam nie pójdziesz, będziesz uciekać przez całe życie- westchnął Paul.
Tak, zaczynałam go irytować. Kiedyś uwielbiałam to robić. Tyle, że kiedyś robiłam to całkowicie w inny sposób.
Wzięłam głęboki oddech. 
-Dobra- mruknęłam sama do siebie.- Poradzę sobie.
Na miękkich nogach wysiadłam i zaczęłam iść w kierunku szkoły. 
Weź się ogarnij.
Czułam na sobie spojrzenia ludzi. Ignorując je, udałam się do mojej szafki. Gdzie czekała na mnie pewna osoba.
Nie pokazuj, że się zmieniłaś.
Jak gdyby nigdy nic otworzyłam szafkę i zaczęłam w niej grzebać.
-Co tu jeszcze robisz?- usłyszałam głos blondynki.
Jeśli myślałam, że jestem chora psychicznie, to Cam była idealnym dowodem, że ze mną jeszcze wszystko w porządku. Zastanowiło mnie czy czasem dziewczyna nie jest w ciąży, ale widząc, że jej brzuch w ogóle się nie zmienił, odrzuciłam tę teorie. 
-Chodzę do szkoły- mruknęłam i zauważyłam w szafce coś co mnie zaciekawiło. 
Był tam jeden z moich pistoletów. Podniosłam prawą brew i spróbowałam sobie przypomnieć kiedy go tam zostawiłam. 
-Myślisz, że jak będziesz zadawać się z Paulem, to znów ludzie zaczną cię szanować- podniosła na mnie ton.
Spojrzałam na nią lodowatym wzrokiem.
-Paul jest z Sarą, pogódź się z tym i daj mu spokój- ciągnęła.
Odezwał się we mnie instynkt mordercy. Zatrzasnęłam z hukiem szafkę, a kilka osób spojrzało w naszą stronę zaciekawieni.
-Szafką nie wolno trzasnąć?!- krzyknęłam, a ludzie momentalnie powrócili do swoich spraw.
Podeszłam do dziewczyny.
-Cam, nie próbuj ze mną grać- powiedziałam zbyt spokojnym głosem.- Przypomnę ci, że ci ludzie uważają mnie za mordercę.
-Bo zabiłaś własnego brata- syknęła.
Poczułam ukłucie bólu, ale zamaskowałam je wybuchem szyderczego śmiechu. Pokręciłam przecząco głową.
-Ponieważ zabije każdego, kto stanie mi na drodze- szepnęłam jej do ucha i oddaliłam się.
Ruszyłam w kierunku toalety. Kiedy tam dotarłam, przemyłam lodowatą wodą twarz i wzięłam kilka głębokich wdechów.To co Cam powiedziała, zabolało mnie i to cholernie. Jak ona mogła powiedzieć takie coś, po tylu latach przyjaźni? Czy dla niej nie liczyło się, to co razem przeszłyśmy? 
Wiedziałam jedno, że to nie jest Cam, którą znałam. A może tak na prawdę nigdy nie było tamtej Camilli, a ja znów dałam się oszukać?
Po lekcjach Paul czekał na mnie przy swoim samochodzie. Jednocześnie widziałam, jak z kimś rozmawia przez telefon. Gdy zaczęłam się zbliżać, zakończył rozmowę.
Spojrzałam na niego podejrzliwie, ten tylko uśmiechnął się.
Zajęłam miejsce pasażera i zaczekałam aż Paul wsiądzie. Jednak ten nadal stał przed samochodem. Wywróciłam oczami.
-I to ja się dziwnie zachowuje- mruknęłam do siebie i wysiadłam. Dopiero wtedy zauważyłam, że Paul patrzy się na jedną osobę, która stała kawałek od nas.
Paul spojrzał na mnie i pochylił się nade mną.
-Nie bój się- szepnął.- On myśli, że jesteśmy razem.
Nie bałam się Jake, który właśnie tam stał. On nie skrzywdziłby mnie. Nagle dostałam wiadomość. Otworzyłam ją i uśmiechnęłam się.
"Przepraszam za wszystko. Wyjeżdżam, mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz"
-On nie jest zły- powiedziałam do Paula.- On po prostu potrzebuje osoby, która mu pomoże. Pogubił się. Zaraz wrócę.
Powoli zaczęłam iść w kierunku szatyna. Poczułam jak w oczach gromadzą mi się łzy. Będąc już blisko, rzuciłam się mężczyźnie na szyję. Był lekko zaskoczony, ale po chwili objął mnie i przyciągnął do siebie mocniej.
-Przykro mi z powodu Maxa- szepnął mi we włosy.
Kiwnęłam głową.
-Dziękuje- powiedziałam cicho.- Dziękuje, że wyciągnąłeś mnie z bagna. Będę za tobą tęsknić. Zadzwoń kiedyś.
-Obiecuję- zaśmiał się odsuwając mnie od siebie, a później spojrzał głęboko w oczy. Nie widziałam w nich pustki. On był szczęśliwy.- Kocham cię.
Uśmiechnęłam się delikatnie do niego. 
-Ja ciebie też- pocałowałam go w policzek i zaczęłam odchodzić.
-Nie powiesz mi "żegnaj"?- zawołał za mną zaskoczony.
Pierwszy raz od śmierci Maxa, zaśmiałam się. Obróciłam głowę w stronę szatyna.
-Ale przecież to nie koniec.
Jeden problem miałam z głowy. Ostatni raz spojrzałam w stronę Jake. Cieszyłam się, że miałam racje, chociaż żałowałam, że Max nie mógł zobaczyć, iż w tym sukinsynie jest cząstka człowieka. Człowieka, który pomógł mi, gdy tego potrzebowałam. Teraz osunął się w cień, pozwalając mi żyć. Czy to nie było dowodem, że mimo wszystko jest dobry? Może i nie ma zbyt równo pod sufitem, ale ej, w naszym świecie nie ma normalnych ludzi. A ja byłam tego przykładem.
Paul odwiózł mnie do domu, a później widząc, że chociaż na jakiś czas jestem znów sobą, pojechał do siebie. Powoli weszłam do domu i ruszyłam w kierunku schodów. Leniwie otworzyłam drzwi i zamarłam. 
-W końcu wiesz, kim jestem- usłyszałam szyderczy śmiech.
Czy mogło być coś gorszego od dowiedzenia się, kim jest ten psychol? Tak, mogło być. Dowiedzenie się kim jest w pustym domu bez szans na ucieczkę.

----------------
*Eminem ft. Rihanna- "Monster"

Prawie wszyscy obstawiacie, że to Jared. Ja wiem, ale na razie zostawię to dla siebie. Może to on, a może nie on.
Nie wiem, czy w tym tygodniu dam radę dodać kolejny rozdział. Jeśliby mi się udało, to byłoby to w piątek. Jeśli mi się jednak nie uda, rozdział zostanie dodany poniedziałek/wtorek.
Czekam na wasze opinię.
Do napisania. 

10 komentarzy:

  1. Ale fajny rozdział :D
    Ann poszła do szkoły, co doceniam.
    Kurde czemu Camila się tak zachowała, znowu będzie za jakiś czas wracać z pokulonym ogonem? Wkurzyło mnie jej zachowanie. Nie wie, że takie słowa mogą zaboleć.
    Kurcze jak przeczytałam fragment o tym psycholu, że zostawił te jej ulubione kwiaty to pomyślałam, że to Jake, tylko kolor włosów się nie zgadza. Tym facetem musi być ktoś, kto zna dziewczynę bardzo dobrze. Paul to na pewno nie jest. Oprócz Jareda nikt nie przychodzi mi na myśl.
    Jej daj mi już poznać ten sekret.
    Nie każ długo czekać.
    Pozdrawiam
    Kilulu

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja obstawiam tego popularnego chłopaka, o którym kiedyś wspominała, jak na początku nie lubiła Paula za to, ze jest taki popularny.. jak dla mnie to na bank ten sam gościu.. ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś mi sie wydaje że to chłopak Camili chodź na początku obstawiałam że to Jared teraz juz wiem że nie ale mam przepuszczenie że to chłopak Camili. xd Camila zachowała sie jak suka kiedyś była jej przyjaciółka a teraz cały czas jej dopieka jestem ciekawa kiedy wróci znowu do niej z przeprosinami ;3
    Pozdrawiam / Nikola

    OdpowiedzUsuń
  4. A może to jest ten jej były chłopak? Ten o którym wspominała wcześniej. Kurcze, nie wiem jak ja wytrzymam tyle czasu bez kolejnej części
    A ta Cam to tego kiedyś pożałuje.
    Trzymaj się
    S.

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz to już nie wiem kto to poczekamy zobaczymy <3
    Rozdział świetny <3 Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Pogobilam sie ten Tajemnivczy to niezla zagadka z jednej strony nasuwa sie Organizator a z drogiej Jared a moze to Paul lub Jake ale jest jeszcze chlopak Kamili no bo ona go uderzyla jjuuu pliskakak rowiaz ta zagadke i napisz dalej <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tam waham się między Jaredem a Paulem. On wydaje się zbyt podejrzany. Wgl, to co oni razem knuli? I po co Max opowiadał tyle o niej Paulowi? To jest podejrzane... xd
    No takie tak moje przemyślenia :D
    Pozdrawiam :*
    Seo

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze mam mieszane uczucia kto to może być. Jedno jest pewne ta osoba dobrze ją zna, wie co lubi a czego nie itp. Jereda nie obstawiam on jedyny wydaje się być w pożądku w tym wszystkim. Nie ukrywa swoich uczuć . A Paul ? Zachowuje się jak kobieta w ciąży. Raz ją wspiera a potem w szkole jakby jej nie było. Dziwne zachowanie. My skupiamy się na osobachz jej bliskiego grona ale równie dobrze może być to ktoś komu pokrzyżowała kiedyś plany. Przecież to nie jest jej pierwsze zlecenie. Komuś nie udało zrealizować swojego planu i chce najzwyczajniej zemsty. Może nawet ta osoba wpadła w jeszcze większe tarapaty.Szła bym bardziej w tą stronę ale znając życie zaskoczysz nas. I nie ukrywając liczę na to. :-D
    I co ja ma tu jeszcze napisać? Po prostu CUDO ! ! !
    Czekam nn.
    Życzę dużo pomysłów.
    /Eli..
    P.S. Proszę nie trzymaj nas za długo w niepewności. Wiesz ciekawość i te sprawy haha... .

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczerze to stawiam na tego "chłopaka" Cam, podejrzany i do tego przez niego straciła najlepszą przyjaciółkę, jeśli nie to może jakiś nowy bohater xD. Najbardziej polubiłam Jacka, moim zdaniem on jest niesamowity, naprawdę go uwielbiam ♥, no i nie za bardzo lubie Paula xD Ogólnie jestem bardzo zniecierpliwiona następnego rozdziału, straaasznie spodobało mi się to opowiadanie ♡

    OdpowiedzUsuń
  10. Za piosenkę masz wielkiego plusa :)

    OdpowiedzUsuń

Szablony